Spór w F1. Będzie trudno o kompromis

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

W Formule 1 toczą się zakulisowe rozmowy na temat silników, które mają być używane od roku 2025. W efekcie powstał impas, który trudno będzie rozwiązać. Niewykluczone, że FIA podejmie decyzję wbrew niektórym ekipom.

Formuła 1 od roku 2025 zamierza postawić na nowe silniki. Do tej pory odbyło się kilka spotkań, na których omawiano to, jakie mają być jednostki napędowe w nowej specyfikacji. Poza ogólnym wnioskiem, że powinny one być tańsze i muszą czerpać więcej mocy z ekologicznych rozwiązań - chociażby z paliwa syntetycznego, nie ustalono żadnych konkretów.

Tymczasem, jak informuje "Auto Motor und Sport", o porozumienie pomiędzy zespołami i producentami będzie trudno. Ferrari i Red Bull Racing mają optować za czterocylindrowymi silnikami (V4). Mercedes i Renault chcą pozostawienia obecnej konstrukcji składającej się z sześciu cylindrów (V6).

Za silnikami V4 optować ma także grupa Volkswagen, która jest zainteresowana dołączeniem do F1 poprzez jedną ze swoich marek. Mówi się w tym kontekście o Audi albo Porsche.

ZOBACZ WIDEO: Lekkoatletyczne medale zaprocentują w kolejnych latach? "Musimy pracować systemowo"

- Nie ma sensu wymyślać nowej koncepcji silnika i narażać na koszty kilka firm, by przyciągnąć jedną nową - zauważa Marcin Budkowski, dyrektor wykonawczy Alpine, które należy do grupy Renault.

- Jeżeli mamy paliwo neutralne pod względem emisji CO2, to nie potrzebujemy silnika V4. Jednostki V6 są już nam znane. Po co wymyślać koło na nowo? Oznaczałoby to ogromne modyfikacje w samochodzie, większą wagę i wyższe koszty - dodaje Polak.

Dlatego "Auto Motor und Sport" spekuluje, że wobec braku konsensusu wśród obecnych producentów silników, FIA podejmie decyzję wbrew niektórym zespołom. Federacja mogłaby narzucić jednostki V4 począwszy od roku 2026. Oznaczałoby, że to rewolucja silnikowa nadeszłaby w F1 o sezon później niż planowano.

Skąd to opóźnienie? Do końca sezonu 2025 obowiązuje porozumienie Concorde, które reguluje zasady rywalizacji zespołów i producentów w F1. Przy okazji negocjowania nowej umowy, królowa motorsportu i federacja mogłyby narzucić zainteresowanym swoją wolę.

Przeciwnicy silników V4 zwracają też uwagę na koszty. Zespoły muszą funkcjonować w dobie coraz ostrzejszych limitów finansowych, które w niedalekiej przyszłości osiągną pułap 135 mln dolarów.

Czytaj także:
Alfa Romeo nie zamierza się poddawać
Fernando Alonso nie gryzie się w język

Komentarze (0)