Formuła 1 powróciła do wakacji po rocznej przerwie. Pandemia koronawirusa sprawiła, że w minionym sezonie w sierpniu znaleźliśmy się na początku kampanii i latem odbywał się wyścig za wyścigiem. Fabryki zespołów F1 były za to zamknięte późną zimą i wczesną wiosną 2020 roku, co miało związek z rozprzestrzenianiem się COVID-19 po Europie.
Przepisy FIA nakazują, aby w okresie letnim fabryki były zamknięte przez dwa tygodnie w lipcu lub sierpniu - dokładny termin zazwyczaj uzależniony jest od terminarza F1.
To jeden ze sposobów, by zadbać o osoby zatrudnione w padoku F1. Gdyby nie wprowadzono obowiązkowego zamknięcia fabryk, to niemal każdy zespół pracowałby przez 365 dni w roku nad rozwijaniem bolidu. Odbiłoby się to na pracownikach, którzy mogliby pomarzyć o urlopach.
ZOBACZ WIDEO: "Przegraliśmy z mistrzami olimpijskimi". Wygrana Francuzów osładza polską porażkę
Podczas wakacji zespoły nie mogą prowadzić żadnych prac projektowych nad bolidem F1. Zakazana jest też produkcja nowych części. Nie można nawet planować kolejnych ruchów za pośrednictwem maili, spotkań czy wideokonferencji.
Wyjątek dotyczy jedynie działań, które nie mają wpływu na osiągi bolidów. Działać mogą departamenty zajmujące się marketingiem, stąd w sierpniu część ekip F1 wykorzystuje brak wyścigów do różnego rodzaju akcji promocyjnych. Z oczywistych względów do fabryk nadal mogą przychodzić pracownicy administracji, ochrona czy osoby sprzątające.
Regulamin F1 pozwala w drodze wyjątku prowadzić prace nad bolidem podczas wakacji. Jest to możliwe jedynie w przypadku, gdy jeden z samochodów został poważnie uszkodzony podczas ostatniego wyścigu przed przerwą. Należy jednak wystąpić do FIA o zgodę i odpowiednio ją umotywować. Ekipy w trakcie wakacji mogą wykorzystać też tunel aerodynamiczny do projektów niezwiązanych z F1.
Fabryki ponownie otwarte zostaną po 23 sierpnia. Wtedy zespoły będą mieć ledwie kilka dni na przygotowanie się do GP Belgii. Wyścig na torze Spa-Francorchamps zaplanowano na 29 sierpnia.
Czytaj także:
Alfa Romeo nie zamierza się poddawać
Fernando Alonso nie gryzie się w język