Gdy Robert Kubica w roku 2019 został kierowcą Williamsa, to Nicholas Latifi objął funkcję rezerwowego w zespole z Grove. Zapłacił za to kilka milionów euro, które wyłożył jego ojciec. Majątek państwa Latifich liczony jest bowiem w miliardach euro.
Po ledwie kilku tygodniach spekulowano, że umowa sponsorska Latifiego obejmuje awans syna do F1 w sezonie 2020. Dlatego też, niezależnie od wyników, Kubica nie miał żadnych szans na pozostanie w Williamsie. Kilka miesięcy później plotki się potwierdziły.
Młody Kanadyjczyk został etatowym kierowcą zespołu w sezonie 2020, a jego ojciec zwiększył kwotę sponsoringu do ok. 30-35 mln euro i uratował Brytyjczyków przed bankructwem. Od tamtych wydarzeń minęły niemal dwa lata i Latifi w końcu ma swoje powody do chwały. 26-latek w GP Węgier zdobył pierwsze punkty w F1, po tym jak został sklasyfikowany na siódmym miejscu.
ZOBACZ WIDEO: "Sam siebie zaskoczyłem". Tego złoty medalista olimpijski się nie spodziewał
Zachwycony tym faktem jest Jost Capito, obecny szef Williamsa. - To pierwsza zdobycz Nicholasa w F1. To w końcu musiało nadejść. Jestem pewien, że to będzie przełomowy moment dla niego, że zyska dużo pewności siebie. Zakwalifikował się do wyścigu na gorszej pozycji niż Russell, a przyjechał przed nim. To musi być duży zastrzyk motywacji - powiedział Capito, cytowany przez planetf1.com.
- Byłem pod wrażeniem tego, jak Nicholas dojechał do mety, choć był pod ogromną presją. Przecież w pewnym momencie był nawet trzeci. Zachował zimną głowę i dowiózł punkty do mety. Ta sytuacja pokazuje, że zasłużył na miejsce w F1 - dodał szef Williamsa.
Nicholas Latifi podpisał z Williamsem trzyletni kontrakt. Oznacza to, że Kanadyjczyka zobaczymy w zespole również w roku 2022. Nie wiadomo jednak, kto będzie jego partnerem, bo sporo mówi się o odejściu George'a Russella do Mercedesa.
- To musi być ktoś szybki, ale równocześnie ktoś, kto nie ma aspiracji mistrzowskich, bo Williams to wciąż zespół w fazie przebudowy - skomentował Latifi.
Czytaj także:
Szykuje się głośny transfer w F1
Brutalne realia F1. "Jesteś bohaterem, a za chwilę jesteś martwy"