Relacje na żywo
  • wszystkie
  • Piłka Nożna
  • Siatkówka
  • Żużel
  • Koszykówka
  • Piłka ręczna
  • Tenis
  • Skoki

Nie było nacisków ze strony F1. Kulisy przerwania GP Belgii

F1 nadal żyje wydarzeniami z GP Belgii. Stefano Domenicali zaprzecza, jakoby Formuła 1 wywierała jakiekolwiek naciski, by przerwać rywalizację i uznać wyścig za zaliczony, aby w ten sposób wypełnić kontrakty sponsorskie i telewizyjne.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
czyszczenie toru F1 Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: czyszczenie toru F1
W niedzielę przez ponad trzy godziny czekano, aby rozpocząć rywalizację w GP Belgii, po czym kierowcy w strugach deszczu wyjechali na ledwie trzy okrążenia. Pokonali ten dystans za samochodem bezpieczeństwa, bez możliwości wyprzedzania. To wystarczyło, aby zgodnie z regulaminem Formuły 1, czołowa dziesiątka otrzymała połowę punktów.

Szybko pojawiły się spekulacje, że wydarzenia ze Spa-Francorchamps to efekt nacisków ze strony F1, która chciała aby wyścig uznano za odbyty. W tym momencie organizator GP Belgii jest bowiem zobowiązany uiścić opłatę licencyjną za prawa do wyścigu F1.

- Nie było żadnych nacisków. Gdy słyszę, że za wydarzeniami z niedzieli kryły się jakieś sprawy handlowe, to jest to całkowita nieprawda. Gdy mówimy o wyścigach, jest też mowa o pewnej odpowiedzialności. Jest cały proces podejmowania decyzji. Kwestie handlowe w ogóle nie są z nim powiązane - powiedział motorsport.com Stefano Domenicali, szef F1.

ZOBACZ WIDEO: Odważne słowa! Mateusz Gamrot nie gryzie się w język: Gram grubo!

Domenicali podkreślił, że nawet gdyby niedzielny wyścig został odwołany, to Formuła 1 otrzymałaby od organizatorów GP Belgii 100 proc. środków zapisanych w kontrakcie.

Szef F1 w pełni popiera przy tym decyzje, jakie w niedzielę podejmował Michael Masi. - Szkoda mi oczywiście ze względu na ludzi, bo każdy chce zobaczyć wielkie ściganie. Jednak dyrekcja wyścigu podejmowała właściwe kroki. Była chęć startu, spróbowania rywalizacji w takich warunkach. Pojawiły się informacje, że może pojawić się okno pogodowe, w trakcie którego możliwe będzie ściganie - stwierdził Domenicali.

- Gdy kierowcy ruszyli na tor, komentarze były jednoznaczne. Doszły do tego nowe prognozy pogody, które były jednoznaczne i mówiły, że sytuacja się nie poprawi. Wszyscy możemy się czuć rozczarowani, ale sądzę, że podjęto słuszną decyzję - dodał Włoch.

Domenicali poruszył też kwestię tego, że w myśl regulaminu F1 wystarczy pokonać dwa okrążenia, aby zaliczyć wyścig. - Nie kontrolujemy czasu. Dwa okrążenia czy żadne, i tak poniesiono wydatki z organizacją imprezy. To nie jest problem okrążeń. Dyrekcja wyścigu naprawdę chciała, aby doszło do rywalizacji. Warunki były jednak, jakie były - skomentował szef F1.

- Musimy wziąć pod uwagę bezpieczeństwo wszystkich. Ono jest najważniejsze. Sam jestem rozczarowany, bo kocham rywalizację i ściganie, ale zdarzają się warunki, w których nie jesteśmy w stanie tego robić - podsumował Domenicali.

Czytaj także:
Koniec złudzeń dla Roberta Kubicy
Szokujące słowa byłego szefa F1

Czy przerwanie GP Belgii było właściwą decyzją?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Sporty Motorowe na Facebooku
Zgłoś błąd
WP SportoweFakty
Komentarze (0)
    Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
    ×
    Sport na ×