Szefowie F1 wpadli w furię po komentarzach Lewisa Hamiltona
Lewis Hamilton nie gryzł się w język, gdy mówił, co myśli o wydarzeniach w GP Belgii. Słowa Brytyjczyka rozwścieczyły szefów F1, którzy mają mieć za złe kierowcy Mercedesa, że ten wstawił się za kibicami i domaga się zwrotu pieniędzy za bilety.
- Pieniądze przemówiły. I tak było dosłownie. Wyjechaliśmy na trzy okrążenia, tak jak w regulaminie, wszystko było ustawione. Wszystko po to, aby każdy mógł dostać swoje pieniądze. Myślę, że kibice powinni odzyskać zwrot za bilety, bo nie zobaczyli tego, po co przyszli na tor i za co zapłacili - dodawał w telewizyjnym wywiadzie kierowca Mercedesa.
Słowa 36-latka rozwścieczyły szefów F1. Jak informuje "Daily Mail", najważniejsze osoby w królowej motorsportu mają za złe Brytyjczykowi, że ten nie gryzł się w język. - Mógł wyrazić swoją opinię prywatnie, a nie w taki sposób, w jaki to zrobił. To nie miało sensu - powiedziała anonimowo jedna z kluczowych osób w padoku F1, którą cytuje "Daily Mail".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rośnie nowa gwiazda futbolu. Przepiękny gol!Jak zauważa gazeta, Hamilton może liczyć na ponad 40 mln dolarów rocznie, bo na taką kwotę opiewa jego kontrakt z Mercedesem, a nawet nie zwrócił uwagi na to, że jego zespół część środków zyskuje m.in. z opłat, jakie wnoszą promotorzy wyścigów F1, a ci z kolei zarabiają na biletach.
Wejściówki na GP Belgii kosztowały od 145 do 700 dolarów, a w niedzielę na trybunach toru Spa-Francorchamps znajdowało się ponad 75 tys. fanów. Łatwo zatem obliczyć, że w przypadku zwrotu kosztów, organizatorzy GP Belgii i Formuła 1 poniosą ogromne straty.
Część osób w padoku F1 ma twierdzić, że Lewis Hamilton był oburzony tym, co wydarzyło się w GP Belgii tylko dlatego, że został sklasyfikowany na trzecim miejscu, a zwycięstwo przypadło Maxowi Verstappenowi. W ten sposób Holender odrobił 5 punktów w klasyfikacji generalnej F1 do swojego głównego rywala. Brytyjczykowi bardziej na rękę byłoby odwołanie GP Belgii.
Czytaj także:
Koniec złudzeń dla Roberta Kubicy
Szokujące słowa byłego szefa F1