Robert Kubica niemal wykonał manewr weekendu. "Cienka linia między triumfem a katastrofą w F1"
Robert Kubica twierdzi, że gdyby wyprzedził Yukiego Tsunodę w sobotnim sprincie kwalifikacyjnym F1, to wykonałby "manewr weekendu". Niestety, Japończyk doprowadził do kolizji z Polakiem, który wylądował na poboczu.
Robert Kubica zaraz po starcie zyskiwał kolejne pozycje, aż w drugiej szykanie zetknął się z Yukim Tsunodą. Japończyk doprowadził do kolizji, przez co krakowianin wykręcił "bączka" i wypadł na pobocze.
- Wybierałem dobre miejsca na torze, co nie jest niczym nowym - powiedział Kubica po GP Włoch, a Edd Straw w "The Race" zauważył, że Polak w sezonie 2019 regularnie imponował wyczuciem wyścigowym w F1. Na pierwszych okrążeniach zyskiwał po kilka pozycji, bo na tym etapie słabe osiągi Williamsa nie miały jeszcze znaczenia.
- Gdybyśmy się nie dotknęli z Tsunodą, to byłby manewr weekendu. Nie widziałem w wyścigu jakichś szalonych wyprzedzeń, ale ten manewr z Yukim, hamowanie do drugiej szykany, był dość odważny. Wypadł jednak dość dobrze, bo zyskałem pozycję, aż do momentu kontaktu - dodał Kubica, cytowany przez "The Race".
To wydarzenie zaważyło na wyniku Kubicy w GP Włoch. Gdyby Polak uporał się z młodym Japończykiem, najpewniej miałby wyższą pozycję startową w niedzielnym wyścigu, a to być może pozwoliłoby mu walczyć o punkty. Stało się jednak inaczej.
Dla Roberta Kubicy występ w GP Włoch mógł być ostatnim w tym sezonie F1. Przy okazji GP Rosji do bolidu Alfy Romeo wróci już Kimi Raikkonen. Fin pokonał koronawirusa, o czym poinformował w poniedziałek w social mediach.
Czytaj także:
W co gra Sebastian Vettel? Nici z transferu Roberta Kubicy?
"Taktyczny faul". Poważne oskarżenia pod adresem Maxa Verstappena