Kontrakt to pułapka? Robert Kubica ciągle wierzy

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Robert Kubica wie, że Alfa Romeo ma kilka opcji na zajęcie drugiego fotela w sezonie 2022. Szanse Polaka nie są duże. Problem jest inny. Kierowca, który zwiąże się z ekipą z Hinwil, ryzykuje ledwie roczną przygodę z F1.

Co najmniej kilku chętnych, w tym Robert Kubica, a jedno wolne miejsce. Tak wygląda w tej chwili rynek transferowy w Formule 1. Po tym jak Aston Martin ogłosił skład na sezon 2022, tylko Alfa Romeo posiada fotel dla kierowcy. Nie powinno zatem dziwić, że chętni walą drzwiami i oknami do fabryki w Hinwil, a Frederic Vasseur wizytuje nawet stolicę Polski, by rozmawiać z prezesem Orlenu.

Niezależnie od decyzji i tego, kto będzie partnerem Valtteriego Bottasa w Alfie Romeo w sezonie 2022, to właśnie Vasseur jest już wygranym tej sytuacji. Kwestia popytu i podaży powoduje, że zgarnie pokaźną sumę od kierowcy zainteresowanego jazdą w F1. Niewykluczone przy tym, że po ledwie dwunastu miesiącach pokaże mu drzwi.

Kto da więcej?

Obecnie jesteśmy świadkami tego, co ma miejsce w F1 bardzo często. Kierowcy i ich sponsorzy licytują się w ofertach, aby tylko dostać szansę jazdy bolidem. Włosi proszą rząd o wsparcie dla Antonio Giovinazziego, Orlen stoi u boku Roberta Kubicy, chińscy partnerzy lobbują za Guanyu Zhou, rosyjscy sponsorzy są gotowi wyłożyć pieniądze na starty Roberta Shwartzmana.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz

Wielkim przegranym jest Nyck de Vries, który ze względu na powiązania z Mercedesem, ma niewielkie szanse na to, by trafić do zespołu korzystającego z silników Ferrari.

Na pole position jest Zhou, którego sponsorzy chcą wydać od 20 do 30 mln dolarów. - Jest w takiej sytuacji, jak inni kierowcy z Formuły 2. Wykonuje tam dobrą robotę, wygrał kilka wyścigów, ale inni też to zrobili - powiedział ostatnio szef Alfy Romeo, cytowany przez planetf1.com.

Vasseur nieprzypadkowo zdradził, że chce podjąć decyzję na początku października, po kolejnych rundach Formuły 2. To jasny sygnał, że Francuz kierowcy numer dwa szuka wśród młodych, a za kilka tygodni będzie miał lepszy obraz sytuacji. Na dodatek stanie się jasne, który z nich może zdobyć superlicencję, czyli dokument niezbędny do jazdy w F1.

- Zhou jest na naszej liście. Nie tylko ze względu na to, że jest Chińczykiem. Wygrał kilka wyścigów w F2 i każdy zespół F1 na niego spogląda. Teraz F2 przenosi się jednak na dość standardowe tory, gdzie zobaczymy, kto w jakiej jest formie - dodał Vasseur, dopytywany o sytuację 22-latka z Azji.

Kto się ugnie?

Z podbijaniem stawek jest też tak, że łatwo przelicytować. Coś na ten temat wiedzą sponsorzy Siergieja Sirotkina, którzy w roku 2018 zapłacili Williamsowi ok. 20 mln dolarów, dwukrotność kwoty oferowanej przez Lotos, aby zgarnąć sprzed nosa miejsce Roberta Kubicy w F1. W "nagrodę" Rosjanin otrzymał możliwość jazdy najgorszym bolidem w stawce i ledwie zdobył jeden punkt przez całą kampanię.

W przypadku Alfy Romeo ryzyko również istnieje. Nie dotyczy ono wprawdzie wyników, choć też nikt nie da gwarancji, że zespół z Hinwil nie będzie zamykać stawki F1 w sezonie 2022, ale długości współpracy. Może się bowiem okazać, że partner Bottasa pobędzie w szwajcarskiej ekipie tylko rok. Świadomi ryzyka są zresztą chińscy sponsorzy Zhou, którzy stawiają Alfie Romeo konkretny warunek - wieloletni kontrakt.

Skąd te obawy? Alfa Romeo ma w swojej akademii Theo Pourchaire'a. Francuz dopiero niedawno skończył 18 lat. W Formule 2 wygrał już dwa wyścigi i osiąga niewiele gorsze wyniki niż Zhou. Vasseur, który dba o jego interesy miał uznać, że jazda w Formule 1 w sezonie 2022 będzie przedwczesna dla Pourchaire'a. Kierowcy obiecano jednak miejsce w F1 roku 2023.

- Theo wykonuje dobrą robotę. Miał świetne występy w Monako i na Silverstone. Jednak musimy mu dać czas na poprawę, by nabrał odpowiedniego tempa. On ma prędkość, ale musi się jeszcze uczyć. Jeszcze dwa miesiące temu miał 17 lat. Mam nadzieję, że zdobył chociaż prawo jazdy na samochód podczas przerwy wakacyjnej! - powiedział w swoim stylu Vasseur.

Kto zaryzykuje?

Przepisy F2 są jasne. Mistrz tej serii nie może w niej pozostać na kolejny sezon. Jeśli zatem Zhou zdobędzie tytuł mistrzowski, będzie musiał sobie poszukać innej okazji do jazdy. Dlatego Chińczyk może w ostateczności ugiąć się pod presją Alfy Romeo i podpisać roczny kontrakt, licząc na wywołanie zachwytów w debiutanckim sezonie w F1.

Na ewentualne ryzyko może sobie pozwolić też Kubica, bo zbliżając się do 37. urodzin ma świadomość, że z każdym dniem szansa na powrót do regularnego ścigania w F1 maleje. Nawet gdyby to znów miało się odbyć tylko na jeden sezon, to warto zaryzykować.

- Formuła 1 jest bardzo skomplikowana. Mamy ograniczoną liczbę miejsc. W przyszłym roku dodatkowo będziemy mieć nowy bolid. W związku z tym mogą się pojawić problemy z niezawodnością. To może sprawić, że na pierwszy wyścig sezonu 2022 dotrzemy z niewielką liczbą kilometrów na liczniku, a to dla kierowców nigdy nie jest łatwe - skomentował sytuację Vasseur, nie zamykając się na zakontraktowanie doświadczonego kierowcy u boku Bottasa.

Przedsezonowe testy F1 w roku 2022 mają trwać osiem dni (po cztery na kierowcę). Kubica, ze względu na swoje doświadczenie w bolidzie, ma w tym aspekcie wyraźną przewagę nad młodymi kierowcami z F2. Szef Alfy Romeo ma tego świadomość, ale w grze są też inne czynniki.

Czytaj także:
Michael Schumacher jakiego nie znamy. Druga twarz mistrza F1
Orlen prowadzi rozmowy ws. Roberta Kubicy i F1

Źródło artykułu: