Gdy koronawirus zaatakował w pierwszej kolejności Chiny w roku 2020, Formuła 1 dość szybko podjęła decyzję o odwołaniu wyścigu w Szanghaju. Później stało się jasne, że również pozostałą część sezonu trzeba będzie przesunąć. Chociaż F1 wróciła do ścigania w Europie, to nie pojawiła się już w Państwie Środka, bo tamtejsze władze bały się ponownego rozprzestrzeniania koronawirusa.
W roku 2021 F1 znów nie dotarła do Chin - z tych samych powodów. Wyścigu organizowanego w Szanghaju próżno też szukać w kalendarzu na sezon 2022. Mimo to szefowie królowej motorsportu właśnie ogłosili przedłużenie umowy na organizację GP Chin do końca sezonu 2025.
Formuła 1 w oficjalnym komunikacie nazwała Chiny "niezwykle ważną częścią kalendarza", wskazując na populację tego państwa przekraczającą 1 mld. Na przestrzeni lat rosła też liczba widzów pojawiających się na trybunach toru w Szanghaju. Gdy w roku 2019 organizowano tam 1000. wyścig w historii F1, wzrost frekwencji wynosił aż 30 proc.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Owczarz zaserwowała psu tort. Jaki? Dobrze się przypatrz
- To wspaniała wiadomość dla wszystkich fanów w Chinach. Cieszymy się, że możemy ogłosić porozumienie, w ramach którego będziemy się ścigać w Szanghaju aż do 2025 roku. Nasze partnerstwo jest niezwykle silne i nie możemy się doczekać kontynuacji naszej wieloletniej współpracy - skomentował Stefano Domenicali, szef F1.
Popularność F1 w Chinach może wzrosnąć, bo lada moment kraj może mieć po raz pierwszy swojego kierowcę w stawce. Guanyu Zhou jest bliski podpisania kontraktu z Alfą Romeo.
Chińczycy szacują, że powrót ich wyścigu do kalendarza F1 możliwy będzie w roku 2023, gdy ryzyko związane z COVID-19 znacząco zmaleje.
Czytaj także:
Kierowca Alfy Romeo ma dość czekania
Kary dla kierowców przed GP Meksyku. Zły sygnał dla Mercedesa