Robert Kubica już nie potrzebuje F1. Czeka na niego inny świat

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Robert Kubica lada moment świętować będzie 37. urodziny. To dobry moment, by zastanowić się, czy Polak powinien się nadal angażować w F1, choć w roli rezerwowego. Ostatnie dni pokazują, że Kubica może się realizować w innym świecie.

Najbliższe dni, chociaż częściowo, powinny rozjaśnić nam kwestię przyszłości Roberta Kubicy. Wiadomo już, że po GP Sao Paulo decyzję ws. składu na sezon 2022 zamierza podjąć Alfa Romeo. Na 99 proc. Polak nie dostanie szansy powrotu do Formuły 1, bo Frederic Vasseur preferuje Guanyu Zhou z Chin i jego sponsorów.

To wszystko sprawia, że Kubica szuka innej opcji do regularnych startów i na pierwszym planie są wyścigi długodystansowe WEC. Krakowianin ostatnie dwa weekendy spędził w Bahrajnie, gdzie ciągnął za uszy półamatorski High Class Racing i zachwycał czasami. Na dodatek w niedzielę testował Ferrari.

Czy Kubica potrzebuje jeszcze F1?

W grudniu Robert Kubica świętować będzie 37. urodziny i to dobry moment, by zastanowić się nad tym, czy Formuła 1 powinna zajmować nadal spory kawałek jego życia. On sam twierdzi, że jazda bolidem F1 to zawsze wielki przywilej i przyjemność. Tyle że w takim wieku nikt nie da już szansy Polakowi na powrót do regularnego ścigania.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Owczarz zaserwowała psu tort. Jaki? Dobrze się przypatrz

Zakładając, że Alfa Romeo postawi na Zhou, to Robert Kubica może próbować szukać jazdy w F1 za dwanaście miesięcy, u progu 38. urodzin. Byłby tym samym drugim najstarszym albo nawet najstarszym kierowcą w stawce, bo nie wiadomo, czy Fernando Alonso będzie kontynuował swoją przygodę z Alpine po sezonie 2022.

Tymczasem w kolejce do F1 czekają kolejne młode talenty - chociażby Theo Pourchaire, Oscar Piastri, Juri Vips czy Dennis Hauger. Jeśli chcemy myśleć o Polaku w królowej motorsportu, to coraz częściej powinniśmy się zastanawiać nad tym, jak zapewnić dalszy rozwój i szkolenie takim kierowcom jak Tymek Kucharczyk i innym wybijającym się kartingowcom.

Kubica u progu 37. urodzin musi się zastanowić, czy kusząca jest jeszcze dla niego wizja pracy w roli rezerwowego. Nieprzypadkowo w wielu zespołach coraz częściej stanowiska te zajmują młodzi kierowcy, przed którymi jeszcze szansa na karierę w tym sporcie. Przy rozrastającym się kalendarzu F1, spędzanie niemal każdego weekendu od marca do grudnia z dala od domu i rodziny, tylko w celu obserwowania wydarzeń z boksów, jest mało kuszącą perspektywą.

Nowy rozdział

Robert Kubica ma za sobą dwa występy w barwach High Class Racing w wyścigach WEC. Pokazał się w nich z dobrej strony. Gdy wsiadał za kierownicę, należał do najszybszych kierowców na torze Sakhir w Bahrajnie. Wynik zespołu nie był porywający, ale nie mógł być inny, bo partnerujący krakowianinowi Anders Fjordbach i Dennis Andersen nie należą do tuzów motorsportu.

Kubica zaangażował się w wyścigi długodystansowe ledwie kilka miesięcy temu, a już ma imponujący dorobek. Tytuł mistrzowski w European Le Mans Series w debiutanckim sezonie, brutalnie zabrane zwycięstwo w prestiżowym 24h Le Mans na dwie minuty przed końcem wyścigu i udany debiut w WEC. Czego chcieć więcej?

Perspektywy dla 36-latka są ciekawe. Na stole leży oferta z WRT, z którym współpracował w ELMS w sezonie 2021 i zdobył tytuł mistrzowski. Belgowie są zespołem na najwyższym poziomie, o czym może świadczyć fakt, że w ostatnich wyścigach WEC w klasie LMP2 nie mieli sobie równych i zgarnęli mistrzostwo świata.

Być może jeszcze ciekawiej wygląda wizja współpracy z Iron Lynx i Ferrari, bo Włosi szykują się do powrotu do wyścigów długodystansowych WEC. Firma z Maranello już w roku 2023 pojawi się w najwyższej klasie Hypercar, a to zawsze większy prestiż i rywalizacja niż LMP2. Kubica musi mieć tego świadomość.

- Jeśli jest szansa, by nosić czerwony kombinezon, nawet podczas krótkiego testu, to będzie to spełnienie jednego z największych marzeń mojego życia. Kiedyś byłem tego bardzo blisko, ale nie osiągnąłem tego celu z powodu wypadku w rajdzie samochodowym. Nie mówię, że do pracy z Ferrari dojdzie, ale jeśli jest na to szansa, na pewno to rozważę - mówił Kubica w 2018 roku, gdy wybierał między powrotem do F1 w barwach Williamsa a rolą testera w Ferrari.

Co z Orlenem?

Przed sezonem 2022 można zaryzykować tezę, że F1 bardziej potrzebuje Orlen, niż Robert Kubica. Daniel Obajtek twierdzi, że firma będzie obecna w królowej motorsportu w sezonie 2022, bo proces zwiększania rozpoznawalności marki na arenie międzynarodowej rozpisany jest na kilka lat. Dlatego też gigant paliwowy rozmawia z Alfą Romeo, pojawiają się też plotki o możliwej współpracy z Aston Martinem. Są one o tyle logiczne, że chińscy sponsorzy w Alfie Romeo doprowadzą do gorszej ekspozycji marki na bolidach z Hinwil.

Orlen, aby wykorzystać obecność w F1, musi w niej być razem z Kubicą, bo to jeden z naszych najbardziej rozpoznawalnych sportowców w Polsce i za granicą. Firma zamierza przy tym wspierać inne plany kierowcy, tak jak robiła to do tej pory. W sezonie 2020 finansowała występy krakowianina w DTM, w tym roku charakterystycznego orła można było zobaczyć na samochodach WRT w ELMS i High Class Racing w WEC.

Przyjdzie jednak taki moment, że i Orlen opuści F1. Efekt marketingowy promocji poprzez F1 z czasem się zużyje i w firmie doskonale o tym wiedzą. Widać to nawet w spotach telewizyjnych, bo o ile jeszcze w roku 2019 czy 2020 Kubica przy okazji każdej transmisji potrafił wyskakiwać z lodówki, tak teraz w reklamach możemy dostrzec owoce i soki.

Czytaj także:
Robert Kubica w Ferrari?!
Ważne słowa o Michaelu Schumacherze

Źródło artykułu: