W środę w siedzibie Orlenu prezes Daniel Obajtek przedstawił plany firmy i Roberta Kubicy na kolejny sezon. Gigant paliwowy z Płocka pozostanie sponsorem tytularnym Alfy Romeo w Formule 1, a krakowianin będzie mógł tam liczyć na pozycję rezerwowego. Jednak główny program wyścigowy Kubicy realizowany będzie w wyścigach długodystansowych.
- Realistycznie patrząc, głównym zadaniem będzie rola kierowcy wyścigowego. Dopóki mam pasję i chęci, to będę dążyć do tego, by ścigać się na najwyższym możliwym poziomie. Tak było przed moim wypadkiem. Po nim moja kariera nie poszła w kierunku, w jakim mogła pójść - analizował przed dziennikarzami Kubica.
- Chcę być w najwyższej kategorii. Zacząłem moją powypadkową podróż od rajdów. Trzy lata na tym poziomie były dla mnie sporą lekcją i najlepszą rehabilitacją. W roku 2015 skończyłem z rajdami i ludzie pytali, co dalej. Nie dostawali ode mnie odpowiedzi, bo musiałem sprawdzić swoje ciało i umysł. Sprawdzić, co mogę osiągnąć - dodał krakowianin.
ZOBACZ WIDEO: Tym wideo gwiazda sportu podbija internet. Co za umiejętności!
Kubica nadal jest głodny zwycięstw
Kubica podkreślił, że powrót do Formuły 1 w roku 2019 w barwach Williamsa nie zrealizował wszystkich jego ambicji. - Szkoda, że ten sezon potoczył się tak, że był nieudany. Sam powrót do F1 był dla mnie bardzo ważny. Apetyt rósł w miarę jedzenia i on nadal jest spory. Mam głód rywalizacji - zdradził polski kierowca.
Chociaż nie podano, w którym zespole w wyścigach długodystansowych pojedzie Kubica, to wiadomo, iż będzie to kategoria LMP2. Polaka zobaczymy też ponownie w 24h Le Mans. - W ciągu roku jest tylko jeden taki wyścig jak 24h Le Mans. To coś historycznego. 5-10 lat temu nie myślałem o tym, by w nim wystartować. Gdy ktoś mi mówił, że jest to wyjątkowy wyścig, to nie dowierzałem - powiedział Kubica.
- W tym roku przeżyłem 24h Le Mans i wydawało się, że to będzie pozytywny weekend, aż do dwóch ostatnich minut przed metą. Awaria sprawiła, że nie mogliśmy świętować zwycięstwa. Dlatego postanowiłem w sezonie 2022 powrócić na 24h Le Mans. Chcę je wygrać. Wiem, że łatwo się to mówi, ale trudniej to wykonać - dodał 36-latek.
W rozmowach z dziennikarzami krakowianin przyznał, że tegoroczna wyprawa na prestiżowy wyścig we Francji przypomniała mu czasy dzieciństwa, kiedy to ekscytował się pierwszymi występami w kartingu za granicą. - Ścigam się od lat, Formuła 1 w pewnym momencie stała się codziennością. Dlatego emocje podczas 24h Le Mans były szczególne - stwierdził Kubica.
Cel? Wygrać 24h Le Mans
Gdyby nie awaria pojazdu na dwie minuty przed końcem wyścigu, to Kubica w debiutanckim występie wygrałby 24h Le Mans. Tamte doświadczenia pozostały Polakowi w głowie.
- W tamtym momencie nie było pewne, co będę robić w sezonie 2022. Nie było to pewne w mojej głowie. Nawet mówiłem Louisowi Deletrazowi (partner Kubicy z WRT - dop. aut.) na 16 minut przed końcem wyścigu, że przyjechałem raz na 24h Le Mans i wygrałem, to po co mam znów przyjeżdżać? Skoro jednak nie wygraliśmy, to muszę tam przyjechać jeszcze raz - skomentował Kubica.
Kierowca ma przy tym świadomość, że wygranie najbardziej prestiżowego wyścigu na świecie w roku 2022 nie będzie zadaniem łatwym. - Zdaję sobie sprawę z tego, że w wyścigach nie ma gwarancji. Coś, co wydarzyło się tym razem, może nie wydarzyć się przez 10 kolejnych lat. Dlatego ta utrata zwycięstwa w ostatnich minutach tak bolała - wyjaśnił.
Kiedy Kubica ułoży puzzle?
W tym roku Robert Kubica startował w European Le Mans Series, gdzie z belgijskim zespołem WRT zdobył tytuł mistrzowski. W kontekście sezonu 2022 dużo mówi się o przenosinach Polaka do wyższej serii - mistrzostw świata WEC. Sam zainteresowany tego nie potwierdza.
- Jeśli chodzi o kategorie, wszystko jest w miarę ułożone. To kwestia podjęcia decyzji. Nawet w czwartek lecę na testy. Jak wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, to wtedy zostanie ogłoszone - wyjaśnił kierowca z Krakowa.
Kubica przypomniał też o konfliktach interesów, jakie pojawiają się w przypadku łączenia różnych serii wyścigowych i reprezentowania konkurencyjnych marek samochodowych. Dlatego może się okazać, że dopinanie formalności związanych z wyścigami długodystansowymi trochę potrwa.
- Czasem potrzeba na to więcej czasu, tak aby wszyscy byli zadowoleni. W roku 2020 w F1 jeździłem bolidem z logotypami Alfy Romeo, po czym przyjeżdżałem na DTM i ścigałem się BMW. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele rozmów przeprowadzono, aby to było możliwe - powiedział kierowca.
Czytaj także:
Wyścig F1 na placu budowy? Tor w Arabii Saudyjskiej wciąż niegotowy
Alarm w zespole Roberta Kubicy. Poważny problem do rozwiązania