Dokładna wartość majątku Dmitrija Mazepina nie jest znana. Niektóre źródła mówią o 1,8 mld dolarów. Inne twierdzą, że rosyjski oligarcha może posiadać nawet od 4 do ponad 7 mld dolarów. 53-latek żyje w dobrych relacjach z prezydentem Władimirem Putinem, dlatego też nie grozi mu uszczuplenie majątku w najbliższym okresie.
Miliardy na koncie Mazepina sprawiają, że nie żałował on dotąd milionów dolarów na rozwój kariery swojego syna - Nikity. Młody Rosjanin za pieniądze testował bolid Force India jeszcze jako nastolatek, później otrzymał używany samochód Mercedesa do prywatnych testów, a za nauczyciela robił mu ówczesny rezerwowy niemieckiej ekipy - Esteban Ocon.
W tym roku Mazepin trafił do Haasa, oczywiście dzięki budżetowi ojca - ten wpłacił ok. 25-30 mln dolarów na konto amerykańskiej ekipy. Nie zraził się przy tym, że zamyka ona stawkę Formuły 1, a jego syn regularnie jest krytykowany przez ekspertów i wręcz wyszydzany przez fanów. Otrzymał nawet przydomek "Mazespin", co jest połączeniem jego nazwiska ze słowem "spin", czyli "obrót". 22-latek zwykł bowiem regularnie wykręcać "bączki" na torach i popełniać proste błędy.
Miliarder szuka zespołu dla syna
Rosyjski biznesmen, który dorobił się fortuny za sprawą firmy chemicznej Uralkali, już kilkukrotnie robił podchody pod zespoły F1. W połowie 2018 roku był gotów przejąć upadające Force India, ale londyński syndyk za bardziej wiarygodną uznał ofertę złożoną przez Lawrence'a Strolla. Dmitrij Mazepin był wtedy oburzony i skierował nawet sprawę do sądu, bo jego propozycja miała być korzystniejsza finansowo. Przed sądem jednak nic nie ugrał.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica w Ferrari? "Zespół jest prowadzony przez moich dobrych znajomych"
Później pojawiły się plotki o przejęciu Williamsa, ale w tym wypadku brytyjska rodzina wybrała zachodni kapitał - amerykański fundusz inwestycyjny Dorilton Capital. Po raz kolejny problemem okazały się niezbyt jasne interesy Mazepina i źródło pochodzenia jego gotówki.
Jednak Mazepin się nie poddaje i nadal marzy o posiadaniu własnej ekipy F1. Tak, aby mógł samodzielnie podejmować decyzje i pomagać synowi w rozwoju. - Mamy duże ambicje w sporcie motorowym. Już raz próbowaliśmy zakupić zespół F1. To ciągle jest jedna z możliwości dla nas - powiedział w ostatnim wywiadzie w Match TV miliarder z Rosji.
Mazepin zapewnia jednak, że ekipa F1 nie będzie zabawką dla syna. Rosjanin dostrzega potencjał biznesowy w tej inwestycji. - To nie jest związane z Nikitą, a bardziej z naszymi długoterminowymi planami. Chcemy rozszerzyć naszą obecność o F1. Mamy zespół Hitech, który rywalizuje w F4, F3 i F2. Pojawienie się w F1 byłoby ukoronowaniem tej podróży - dodał miliarder.
W zespole Hitech, zanim dotarł do królowej motorsportu, startował syn Mazepina.
Kto skusi się na propozycję Mazepina?
Biorąc pod uwagę obecne zaangażowanie finansowe Mazepina w Haasa, to właśnie przejęcie amerykańskiej ekipy wydawałoby się najbardziej logicznym krokiem w przypadku miliardera. On sam w rozmowie z Match TV stwierdził, że nie ogranicza się jedynie do tej możliwości.
- Obecnie nie prowadzimy żadnych rozmów, bo wszyscy poświęcają czas na to, by zobaczyć, jaka będzie Formuła 1 począwszy od roku 2022. Wszyscy chcą widzieć, kto osiągnie sukces, a kto nie - wyjaśnił Mazepin.
W roku 2022 czeka nas bowiem rewolucja techniczna w F1. Nagły reset przepisów może sprawić, że niektóre ekipy poprawią swoje notowania. Jeśli Haas z ostatniego miejsca przedostanie się do środka stawki, będzie wart znacznie więcej. To samo tyczy się Alfy Romeo, której sprzedaż ostatnio rozważali obecni właściciele - rodzina Rausingów.
- Jeśli nagle mały zespół odniesie sukces w 2022 roku, to jego wartość i atrakcyjność będzie znacznie większa - ocenił miliarder z Rosji.
Dmitrij Mazepin musi się jednak spieszyć z zakupem zespołu F1. Jego syn, jeśli nie będzie notować odpowiednich wyników, nie zagrzeje na długo miejsca w stawce. W kolejce do królowej motorsportu czekają bowiem kolejni młodzi kierowcy, którzy są w stanie zapewnić wsparcie sponsorskie przyszłemu pracodawcy.
Czytaj także:
Rosyjski miliarder wykłada pieniądze na stół. Chce sukcesów w F1
Lewis Hamilton w "ciągłym strachu". Wszystko przez COVID-19