Lewis Hamilton w ostatnich latach miał pewien spokój w Mercedesie, bo Valtteri Bottas pełnił tak naprawdę drugoplanową rolę w zespole i nie stanowił dla Brytyjczyka wewnętrznego zagrożenia w kontekście walki o tytuł mistrzowski w Formule 1. Jednak już w roku 2022 sytuacja może ulec zmianie.
W Mercedesie dojdzie do istotnej zmiany - George Russell zastąpi Valtteriego Bottasa. Aktualny lider zespołu ma świadomość tego, że zmieni to reguły gry. - Widzieliście, że George zapracował na ogromny szacunek. Jest niezwykle utalentowanym i młodym kierowcą. Już teraz ma spory respekt, a w naszych relacjach jest odpowiedni balans - zapewnił Hamilton w rozmowie z BBC.
Hamilton nie ma jednak wątpliwości, że Russell w sezonie 2022 rzuci mu wyzwanie i spróbuje go pokonać. - Będzie chciał być szybki, będzie chciał się wykazać i wygrać. Będzie robił te wszystkie rzeczy, które musisz zrobić, gdy pojawiasz się w nowym środowisku - dodał aktualny mistrz świata F1.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica o swojej przyszłości. "W grę wchodzą 2-3 czołowe zespoły"
36-latek doskonale pamięta swój debiut w F1. W sezonie 2007 jako młody kierowca trafiał do McLarena, którego liderem miał być Fernando Alonso. Hiszpan w tamtym momencie posiadał dwa tytuły mistrzowskie na koncie i jemu miał być podporządkowany zespół. Szybko okazało się jednak, że ekipa z Woking zaczęła faworyzować Hamiltona.
- Pamiętam rok 2007, gdy mierzyłem się z Alonso. Chciałem go pokonać w pierwszym wyścigu. To oczywiste. Oczekuję, że George będzie miał takie samo nastawienie. W przeciwnym razie nie byłby typem zwycięzcy, czyż nie - powiedział Hamilton.
- Jednak jestem teraz w innym miejscu. Naprawdę chcę, żeby mu się udało. Nadejdzie moment, w którym będzie kontynuował moje dziedzictwo w tym sporcie. Jest moim przyszłym kolegą z zespołu, jest kolejnym Brytyjczykiem. Chcę, aby pewnego dnia został mistrzem świata F1 - zapewnił kierowca Mercedesa.
Hamilton zapewnił przy tym, że w sezonie 2022 nie dojdzie między nim a Russellem do żadnych konfliktów. - Będziemy rywalizować, chcę z nim wygrywać na torze, ale mam nadzieję, że będę miał też pozytywny wpływ na to, jak będzie się zachowywał w zespole. Niezależnie od tego, jak będzie podchodził do spotkań z inżynierami, ile będzie im poświęcał czasu, na jakie dane będzie spoglądał - podsumował.
Czytaj także:
Kubica rozchwytywany. I to, jak!
Ekipa F1 niczym zabawka? Miliarder chce kupić synowi zespół