Gorąco w F1. Poważne oskarżenia pod adresem Mercedesa i Hamiltona

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen i Lewis Hamilton (w tyle)
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen i Lewis Hamilton (w tyle)

Rosną emocje przed finałem sezonu F1. Szanse na tytuł mistrzowski mają Lewis Hamilton i Max Verstappen. Poważne oskarżenia pod adresem Brytyjczyka i jego zespołu wysunął Bernie Ecclestone, wieloletni szef F1.

Max Verstappen i Lewis Hamilton mają taką samą liczbę punktów. Ten kierowca, który zdobędzie więcej punktów w niedzielnym GP Abu Zabi, zostanie mistrzem świata Formuły 1. Presja jest ogromna, o czym najlepiej świadczą ostatnie wydarzenia w wyścigu w saudyjskiej Dżuddzie. Zdaniem Berniego Ecclestone'a, to też dowód na "nieuczciwą" grę Mercedesa i jej gwiazdy.

- Max jest dzieckiem w porównaniu do Lewisa. Najgorsze jest to, że Lewis prowadzi zmasowaną, publiczną kampanię przeciwko niemu. Przez cały czas razem z zespołem naciskał na Maxa, a temu wszystkiemu przyglądali się dyrektor wyścigowy i sędziowie - powiedział Bernie Ecclestone w rozmowie z AFP.

- Była nawet sytuacja, gdy Toto Wolff w wyścigu wybrał się do pokoju sędziowskiego. Max ma coś więcej niż wyścig do odjechania. Ma też na plecach Hamiltona i Mercedesa, którzy go zastraszają i nie grają uczciwie. To gra psychologiczna - dodał wieloletni szef F1.

ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka

91-latek uważa, że w obecnej sytuacji, to Hamilton jest faworytem do mistrzostwa. Brytyjczyk wygrał trzy ostatnie wyścigi i zyskał przewagę psychologiczną. Na dodatek Mercedes poprawił swój bolid i zyskał prędkość względem Red Bull Racing. - Max ma za sobą kilka lat ścigania, ale nie ma takiego doświadczenia jak Lewis - ocenił Brytyjczyk.

- Lewis zbudował sobie charakter i ma też świadomość, że w ostatnich latach regularnie wygrywał z Mercedesem, który stał się dominującą siłą w F1. To uczyniło go znacznie silniejszym w porównaniu do Maxa. Dla Holendra to jest pierwszy sezon, w którym miał bolid pozwalający na regularne zwycięstwa - dodał Ecclestone.

Były szef F1 ma nadzieję, że w niedzielę wygra ten, kto będzie najlepszy, ale dodaje przy tym, że sporą rolę może odegrać kwestia szczęścia. - To jest dobre dla sportu. W poprzednich latach ludzie wiedzieli, kto wygra. Teraz za nami niesamowity sezon. Dobrze, że mieliśmy coś innego. Nie ma nic złego w ewentualnym kolejnym sukcesie Lewisa. On dał z siebie wszystko, ale miał przy tym sporo pomocy - zauważył 91-latek.

Jeśli Hamilton zostanie w niedzielę mistrzem, będzie to jego ósmy tytuł. Pod tym względem nikt nie będzie mógł się równać z Brytyjczykiem. Nie zmieni to jednak poglądu Ecclestone'a, który nie uważa swojego młodszego rodaka za najlepszego kierowcę wszech czasów w F1.

- Juan Manuel Fangio nie miał szczęścia przed laty, bo nigdy nie mógł zostać w jakimś zespole na stale. Na początku F1 kierowcy mieli roczne kontrakty i co chwilę zmieniali ekipy. Jest jeszcze Alain Prost, którego zawsze uważałem za najlepszego. Prowadził bolid sam, bez żadnej pomocy. Podczas wyścigu musiał sam zadbać o wszystko, a do tego zawsze miał konkurencyjnych partnerów zespołowych - stwierdził Ecclestone.

- Obecnie każdy kierowca otrzymuje gigantyczną pomoc. Moim zdaniem, gdy zgasną światła, powinien być sam w bolidzie. Tymczasem ludzie z alei serwisowej czy fabryki w Anglii czy we Włoszech mówią im wszystko, co mają robić - podsumował.

Czytaj także:
Czy Max Verstappen udźwignie presję? To kluczowe pytanie
Formuła 1 jak UFC. "To było hollywoodzkie show"

Źródło artykułu: