Nikita Mazepin trafił do Formuły 1 głównie ze względu na majątek ojca, który uratował przed bankructwem Haasa. Dlatego też Rosjanin znalazł się na świeczniku, a jego kolejne błędy były okazją do krytyki - ze strony kibiców, ale też kolegów z toru. Dość powiedzieć, że na samym początku sezonu 2021 został określony mianem "najgorszego kierowcy w historii F1".
Sebastian Vettel czy Max Verstappen kilkukrotnie oskarżali 22-latka o to, że ten złamał umowę dżentelmeńską, jaka panuje w F1 między kierowcami. Chodzi o zakaz wyprzedzania w kwalifikacjach w momencie, gdy dany zawodnik szykuje sobie okrążenie kwalifikacyjne.
Jednak ostatnio w Arabii Saudyjskiej to właśnie Vettel i Verstappen wyprzedzili Mazepina w kwalifikacjach, łamiąc umowę dżentelmeńską. - Mamy godzinne spotkanie z dyrektorem wyścigowym F1, na którym opowiada o zasadach. Starsi kierowcy mówią wprost, że nie wyprzedza się w ostatnim zakręcie w kwalifikacjach. Następnie robią to i w tak bardzo niebezpieczny sposób, że czujesz się wręcz bombardowany - powiedział Rosjanin w rozmowie z "The Race".
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka
- Zasady są takie same dla wszystkich. Jestem nowy w tym sporcie, więc będę grał tak, jak grają inni. Jednak uważam, że krytykowanie młodego pokolenia jest niedopuszczalne w sytuacji, gdy samemu się zmienia podejścia - dodał Mazepin.
Kierowca Haasa podkreślił, że Vettel i Verstappen swoimi manewrami zepsuli jego okrążenie kwalifikacyjne w Dżuddzie. - Muszę wyciągać wnioski i przeanalizować to wszystko. To było rozczarowujące. Najpierw mnie wyprzedzili, a potem hamowali przede mną na prostej i też musiałem hamować. Jeśli stracisz 1,5 s na wejściu w pierwszy zakręt, to nie ma sensu nawet kontynuować kolejnego okrążenia - wyjaśnił.
- Jestem zły, ale następnym razem z przymrużeniem oka podejdę do tematu, gdy ktoś mi będzie mówił o jakimś "dżentelmeńskim porozumieniu" w F1 - skomentował Mazepin.
Rosjanin w rozmowie z "The Race" zdradził, że mocno przeżył sytuacje z początku roku, gdy gwiazdy F1 kilkukrotnie mocno go zaatakowały i miały szereg pretensji. - Byłem przejęty swoimi manewrami z Bahrajnu. Wykonałem podobne manewry jak w F2, gdzie nikt nie miał do mnie o to pretensji. Powiedziano mi jednak w bardzo ostrych słowach, że to nie do przyjęcia, że tak nie wolno robić - wyjawił Mazepin.
- Mija 20 wyścigów i ci sami kierowcy, którzy są tutaj od 10 lat, zrobili to samo i mnie wyprzedzili. Coś jest nie tak - podsumował.
Czytaj także:
Kierowca F1 wraca do domu. Czeka go dwutygodniowa kwarantanna
Robi się gorąco w F1. "Jestem traktowany inaczej niż inni"