Sytuacja w klasyfikacji generalnej Formuły 1 jest dość jasna. Max Verstappen i Lewis Hamilton mają identyczną liczbę punktów. Mistrzostwo świata zdobędzie ten kierowca, który w GP Abu Zabi wywalczy więcej "oczek". Jest tylko jedno "ale". Jeśli Verstappen i Hamilton ukończą rywalizację na Yas Marina poza punktowaną dziesiątką, to tytuł powędruje do Holendra.
Regulamin F1 stanowi, że wyżej klasyfikowany jest ten kierowca, który wygrał większą liczbę wyścigów. Tymczasem Verstappen w sezonie 2021 odniósł dziewięć triumfów, a Hamilton - osiem. To wywołuje niepokój wśród brytyjskich dziennikarzy, którzy mają obawy, że reprezentant Red Bull Racing będzie szukał okazji na torze, by doprowadzić do wypadku.
- Szykując się do tego weekendu, nie chcę tracić energii na tego typu rzeczy. Naprawdę wierzę, że wszyscy są tutaj po to, by się ścigać i wygrywać. Chciałbym wierzyć, że wszyscy chcą to zrobić we właściwy sposób. Dlatego nie pozwalam, by takie dywagacje przedostały się do mojego umysłu - powiedział Hamilton na konferencji prasowej, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka
- Jestem w Abu Zabi, by odjechać świetny wyścig. Jesteśmy pozytywnie nastawieni jako zespół, mamy obecnie świetny bolid. Red Bull triumfował tu przed rokiem, więc tym razem też będą mocni. Jednak ostatnio mocno ich goniliśmy, aż dogoniliśmy. Tu też możemy być silni - zapowiedział kierowca Mercedesa.
Hamilton i Verstappen dali popis ostrej jazdy przed tygodniem w GP Arabii Saudyjskiej, gdzie Holender został kilkukrotnie ukarany przez sędziów za swoje manewry. Dlatego też przed finałem sezonu 24-latek nie gryzł się w język i stwierdził, że inni kierowcy są lepiej traktowani.
Kierowca Red Bulla podkreślił przy tym, że nie chce w GP Abu Zabi żadnych "kontrowersyjnych decyzji". - Przez cały rok nazbierało się dość tych kontrowersji. Jest jak jest i nic z tym nie możemy już zrobić. W ten weekend musimy się skupić na pozytywach. Chcemy przemawiać na torze. Każda ze stron chce wygrywać. O to powinno chodzić, a nie o jakieś kontrowersyjne decyzje - podsumował Verstappen.
Czytaj także:
Powrót legendy do Ferrari? Aż trudno to sobie wyobrazić!
Kto zostanie mistrzem F1? Oto możliwe scenariusze