Jeszcze we wtorek Charles Leclerc brał udział w posezonowych testach Formuły 1 na torze Yas Marina w Abu Zabi, a w czwartek Ferrari poinformowało o wykryciu koronawirusa u swojego kierowcy. Monakijczyk trafił na izolację i będzie w niej przebywał do momentu uzyskania negatywnego wyniku badania. To już drugi raz, gdy Leclerc zmaga się z koronawirusem. W połowie stycznia 2021 roku, po powrocie z posezonowych wakacji, reprezentant włoskiej ekipy również chorował na COVID-19.
"Zgodnie z protokołami FIA i zespołu, Charles był badany przy okazji powrotu z Abu Zabi. W tej chwili czuje się dobrze, ma łagodne objawy choroby i będzie izolował się w domu" - przekazał zespół Ferrari.
Charles Leclerc w Abu Zabi zakończył sezon, który przyniósł pewne pozytywne zmiany w Ferrari. Włoska ekipa awansowała bowiem na trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1, choć nie wygrała ani jednego wyścigu. Jednak sam Monakijczyk nie miał powodów do zadowolenia. Słabszy wynik w ostatnim wyścigu sprawił, że spadł on na siódmem miejsce w tabeli kierowców. Co więcej, wyprzedził go zespołowy kolega - Carlos Sainz.
To kolejny przypadek koronawirusa w padoku F1. W ubiegłą niedzielę pozytywny wynik testu otrzymał Nikita Mazepin. Z tego powodu kierowca Haasa nie mógł wystartować w GP Abu Zabi. Wcześniej, bo na początku września, zachorował Kimi Raikkonen. Fin z powodu zakażenia opuścił królową motorsportu na dwa weekendy, kiedy to w bolidzie Alfy Romeo zastępował go Robert Kubica.
Wcześniej, bo na początku sezonu 2021, przy okazji testów F1 w Bahrajnie, personel królowej motorsportu został zaszczepiony przeciwko COVID-19. Z oferty złożonej przez tamtejsze władze mogli też skorzystać kierowcy.
W roku 2020 z powodu zakażenia koronawirusem wyścigi F1 ominęli Sergio Perez, Lance Stroll i Nico Hulkenberg. Później, już po zakończeniu sezonu, z chorobą zmagali się też Lando Norris, Pierre Gasly, a także wspomniany wcześniej Charles Leclerc.
Czytaj także:
Zaczęli działać. Chcą, by Lewis Hamilton został uznany mistrzem
Mercedes odmówił FIA. Czuje się pokrzywdzony?
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka