Max Verstappen i Lewis Hamilton stoczyli pasjonującą walkę o tytuł mistrzowski w Formule 1 w sezonie 2021. Ostatecznie ostatnie kilometry GP Abu Zabi rozstrzygnęły tę kwestię na korzyść Holendra. Jednak Mercedesa podał w wątpliwość legalność decyzji sędziowskich w końcówce wyścigu i był gotów skierować sprawę do sądu.
Chociaż Mercedes wycofał się z pomysłu walki o tytuł dla Hamiltona w sądzie, to niesmak pozostał. - Myślę, że Mercedesowi brakuje Nikiego Laudy - powiedział wprost w motorsport.com Jack Plooij, komentujący wyścigi F1 w Holandii.
- On codziennie jadł lunch z Helmutem Marko. Myślę, że podczas ich trwania zostałoby ugaszonych wiele pożarów. Może dzięki ich obiadom wiele konfliktów zostało tam wygaszonych, zanim ujrzały światło dzienne. Myślę, że Niki powiedziałby Helmutowi jasno: trzymaj Hornera (szef Red Bulla - dop. aut.) w pudełku i go nie wypuszczaj, a ja przez jakiś czas zrobię to samo z Wolffem (szef Mercedesa - dop. aut.) - dodał Plooij.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak Lewandowski to trafił?! Kapitalny strzał!
Podobnie sprawę widzi Helmut Marko. - Gdyby Niki żył, to nie doszłoby do takiej eskalacji konfliktu między Mercedesem a Red Bullem. Byłoby ciężko, bo on też nie lubił przegrywać. Jednak wszystko odbywałoby się z większym spokojem - powiedział w ServusTV doradca Red Bull Racing ds. motorsportu.
Niki Lauda pomagał Mercedesowi od momentu, gdy zespół dołączył do F1 z zespołem fabrycznym w roku 2010. Kilka lat później Austriak naciskał na członków zarządu firmy, by wyłożyli większe środki na ekipę, bo w innym przypadku nie będzie ona osiągać odpowiednich wyników. Zmiany koordynowane przez Laudę przyczyniły się, że od roku 2014 niemiecki team nie miał sobie równych w F1. Przegrał dopiero w minionym sezonie.
Lauda zmarł w maju 2019 roku. Do momentu śmierci pozostawał dyrektorem niewykonawczym Mercedesa. Jednak w następstwie problemów z płucami nie pojawiał się na wyścigach F1 od połowy sezonu 2018.
Czytaj także:
F1 boi się koronawirusa
Robert Kubica mógł zastąpić Sebastiana Vettela