Zwolnienie to za mało. W F1 wciąż wrze

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

Mercedes nieustannie twierdzi, że zespół i Lewis Hamilton zostali okradzeni z tytułu mistrzowskiego wskutek decyzji Michaela Masiego w GP Abu Zabi. Czy w tej sytuacji dymisja Australijczyka wystarczy, by zakończyć sprawę?

- Michael, to nie jest właściwa decyzja - tak mówił Toto Wolff przez radio do dyrektora wyścigowego Formuły 1, gdy ten w końcówce GP Abu Zabi pozwolił na oddublowanie się części kierowców i tym samym przyspieszył moment ataku Maxa Verstappena na Lewisa Hamiltona. To kosztowało Brytyjczyka i Mercedesa utratę tytułu mistrzowskiego.

Niemiecki zespół od razu po wyścigu kwestionował decyzję Michaela Masiego i był nawet gotów dochodzić swoich praw w sądzie. Ostatecznie Mercedes wycofał się z pomysłu batalii prawnej, ale z padoku F1 zaczęły docierać plotki, że w zamian Wolff domaga się dymisji Masiego.

Od tamtych wydarzeń minął niemal miesiąc, a Masi nadal piastuje funkcję dyrektora wyścigowego F1. Czy jego odejście może coś zmienić? - To większy problem. Moje wartości nie są zgodne z tymi, jakie reprezentuje dyrektor i jakie zostały podjęte w GP Abu Zabi. Tu nie chodzi o to, by zmienić dyrektora wyścigowego. Cały system podejmowania decyzji musi zostać poprawiony - powiedział "Formula 1 News" szef Mercedesa.

ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat

Wydarzenia z końcówki GP Abu Zabi były na tyle szalone, że wiele ekip różnie je ocenia. Wolff nie ma z tym problemu, ale jego zdaniem to dowód na to, że sędziowaniu w F1 brakuje spójności. - To normalne, że kierowcy i zespoły mają różne punkty widzenia. Jednak niespójność w decyzjach prowadzi do kontrowersji. To nieuniknione w takich sytuacjach, ale one są całkowicie niepotrzebne - dodał Austriak.

Szef ekipy z Brackley zdradził też, że przez cały sezon 2021 nie był zadowolony z decyzji sędziowskich, a sytuacja z GP Abu Zabi tylko przelała czarę goryczy. - Ta ostatnia decyzja miała największy wpływ, ze sportowego punktu widzenia była katastrofalna, bo zadecydowała o mistrzostwie świata - wskazał Wolff.

Austriak odrzucił jednak teorie spiskowe, jakoby Masi celowo podjął taką decyzję, aby zapewnić większe show kibicom zgromadzonym przed telewizorami i w ten sposób zwiększyć zainteresowanie F1. - Nigdy nawet nie powiedziałbym czegoś takiego. My i tak zapewniamy rozrywkę poprzez wyścigi. Jednak rozrywka musi podążać za sportem, a nie na odwrót - skomentował teorie fanów szef Mercedesa.

- Stefano Domenicali (szef F1 - dop. aut.) to człowiek wywodzący się ze świata wyścigów i na pewno nie byłby zainteresowany interweniowaniem u sędziów tylko po to, by zwiększyć show. Zdaję sobie sprawę, że Masi znajdował się wtedy pod ogromną presją, ale zasady są zasadami - podsumował.

Czytaj także:
Ze świata porno do wyścigów?
Robert Kubica i Daniel Obajtek wyróżnieni

Źródło artykułu: