GP Abu Zabi wyłoniło nowego mistrza świata Formuły 1, po tym jak Max Verstappen na ostatnim okrążeniu wyprzedził Lewisa Hamiltona. Brytyjski kierowca i Mercedes po zakończeniu rywalizacji zwracali uwagi na szereg decyzji, jakie podjęła dyrekcja wyścigowa F1, oskarżając Michaela Masiego o "kradzież" tytułu. Niewiele brakowało, a sprawa skończyłaby się w sądzie.
Mercedes miał odpuścić sądowy spór, po tym jak otrzymał z FIA zapewnienie, iż Michael Masi (dyrektor wyścigowy F1) i Nikolas Tombazis (szef FIA ds. technicznych) stracą stanowiska. Na razie do tego nie doszło, ale komisja powołana do wyjaśnienia kontrowersji z GP Abu Zabi zakończyła swoją pracę. Wstępne ustalenia przedstawiono zespołom w poniedziałek przy okazji Komisji F1 w Londynie.
Osobiście na spotkaniu pojawili się Christian Horner i Toto Wolff, a więc szefowie Red Bull Racing i Mercedesa. Rozmowy z nimi odbył Mohammed ben Sulayem. Nowy prezydent FIA, po tym jak w grudniu wygrał wybory, wyjaśnienie spraw z GP Abu Zabi uznał za jeden z priorytetów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście
"Prezydent FIA prowadził szczegółowe dyskusje na temat GP Abu Zabi. Opinie członków komisji zostaną włączone do analizy przygotowanej przez prezydenta. To on w najbliższych dniach publicznie przedstawi informacje o zmianach strukturalnych i planie działania" - przekazała światowa federacja w komunikacie.
Co to oznacza? Brytyjskie media są pewne, że Michael Masi straci stanowisko dyrektora wyścigowego F1. Byłaby to sytuacja groźna dla federacji, która mogłaby się narazić na zarzuty, iż to Mercedes i Hamilton doprowadzili do dymisji Australijczyka.
Nieoficjalnie wiadomo, że przesądzone jest to, iż począwszy od sezonu 2022 przedstawiciele zespołów nie będą mogli telefonować do dyrekcji wyścigowej. Dotąd do takich sytuacji dochodziło regularnie, a począwszy od roku 2021 rozmowy prezentowano podczas transmisji telewizyjnych. To pokazało, jak często szefowie ekip próbują przeciągnąć Masiego na swoją stronę i wymóc na nim określone decyzje.
Niezależnie od przyszłości Masiego, bardzo prawdopodobne jest rozdzielenie obowiązków dyrektora wyścigowego F1 na kilka osób. W padoku panuje powszechne przekonanie, iż ma on zbyt wiele na swoich barkach, co po części doprowadziło do kontrowersji w GP Abu Zabi.
Przypomnijmy, że Hamilton miał uzależniać swoje dalsze starty w F1 właśnie od decyzji komisji FIA i ewentualnej dymisji Masiego. Jednak w tej chwili nic nie wskazuje na to, by Brytyjczyk miał zakończyć starty w królowej motorsportu.
Czytaj także:
Szef F1 pewny decyzji Lewisa Hamiltona
Kierowca Alfy Romeo wiele poświęcił