Wydarzenia, które miały miejsce w GP Abu Zabi i przyczyniły się do tytułu mistrzowskiego dla Maxa Verstappena, od dwóch miesięcy wywołują ogrom emocji w Formule 1. Nie brakuje bowiem opinii, że Lewis Hamilton został "okradziony" z mistrzostwa za sprawą kontrowersyjnych decyzji dyrektora wyścigowego Michaela Masiego.
FIA postanowiła powołać komisję, która od kilku tygodni dokładnie analizuje to, co działo się w ostatnim wyścigu sezonu 2021. Nie jest tajemnicą, że Masi znajdował się pod ogromną presją szefów obu ekip, którzy telefonowali do niego raz za razem. Czy Australijczyk zdoła uratować posadę? 14 lutego to sądna data dla jego przyszłości, bo Komisja F1, na którą składają się przedstawiciele zespołów i FIA, ma poznać pierwsze ustalenia.
Cisza przed burzą
FIA zapowiadała, że na spotkaniu Komisji F1 przedstawi wstępny raport, a później będzie dyskutować jego treść z kierowcami i zespołami. Dlatego nie jest jasne, jak znacząca część ustaleń zostanie opublikowana. Tym bardziej że dokument ma zostać formalnie przegłosowany podczas spotkania Światowej Rady Sportów Motorowych. Zaplanowano je na 18 marca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo na lotnisku. "Zaniemówiłem"
Wiadomo, iż w prace komisji zaangażował się sam Mohammed ben Sulayem, który w grudniu objął stanowisko prezydenta FIA. Emiratczyk rozmawiał z szefami ekip, chciał zrozumieć ich pogląd na sprawę i decyzje sędziowskie w ostatnich miesiącach. Zaprosił też do dyskusji samych sędziów, Masiego, jak i kierowców.
Jakich zmian należy się spodziewać?
Mercedes, który był gotów walczyć o tytuł dla Hamiltona w sądzie i oskarża Masiego o szereg błędnych decyzji, miał zażądać głowy Australijczyka. Nie wiadomo, czy ten zachowa posadę, ale bardziej niż pewne wydaje się podzielenie dotychczasowych obowiązków dyrektora wyścigowego F1 na więcej osób.
- Wydaje się, że pojawią się nowe sposoby działania. Obowiązki przypisane dotąd dyrektorowi wyścigowemu będą dzielone między dwie osoby. Może to stanowisko zostanie utrzymane, ale dyrektor będzie miał wsparcie innych. Może też dojść do systemu rotacji - powiedział ostatnio w Sky Sports Craig Slater, dziennikarz tej stacji.
Kolejna zmiana to zakaz połączeń na linii zespoły-dyrektor wyścigowy. Przedstawiciele ekip od lat mogli się łączyć z pokojem sędziowskim, ale dopiero rok 2021 pokazał z jak duża patologią mamy do czynienia. Zdecydowano się bowiem, by rozmowy były publiczne i prezentowano je podczas transmisji telewizyjnych.
- W F1 panuje akceptacja, co do tego, że działanie dyrektora wyścigowego jest kluczowe i musi być przewidywalne. On musi postępować zgodnie z pewnymi protokołami, zamiast dokonywać osobistych ocen danej sytuacji. Czy to przyznanie, że Masi zachowywał zbyt dużą swobodę podczas ostatnich okrążeń GP Abu Zabi? - dodał Slater.
Przypomnijmy, że Australijczyk pozwolił w GP Abu Zabi, by samochód bezpieczeństwa zjechał z toru na okrążenie przed metą. Następnie wydał polecenie oddublowania się kierowcom, którzy znajdowali się między Hamiltonem a Verstappenem. To ułatwiło zadanie Holendrowi, który na ostatnim "kółku" miał Brytyjczyka na wyciągnięcie ręki i sięgnął po tytuł.
Co z Masim?
Temat Masiego będzie jednym z gorętszych podczas poniedziałkowej Komisji F1. Zimą o jego przyszłości często wypowiadali się brytyjscy eksperci, którzy nie chcą widzieć Australijczyka w roli dyrektora wyścigowego, co biorąc pod uwagę słabość tamtejszych mediów do Hamiltona, kompletnie nie dziwi.
- Wykonał dobrą robotę. Szkoda, że wszystko skupia się na jednym człowieku. Znalazł się w trudnym położeniu tamtego dnia. Powinniśmy się skupić na lepszych i bardziej przejrzystych przepisach, tak byłoby lepiej dla wszystkich - tak mówił ostatnio Sebastian Vettel, kierowca Aston Martina.
- Jeśli Michael chce zostać, to powinien zostać. Nie sądzę, aby jedno wydarzenie było obrazkiem dobrze przedstawiającym całość - komentował z kolei Daniel Ricciardo, kierowca McLarena.
Z ustaleń Sky Sports wynika jednak, że część ekip zgłosiła zastrzeżenia do pracy Masiego i zarzuca mu niespójność w interpretowaniu przepisów. Najbardziej prawdopodobna opcja to pozostanie Australijczyka w strukturach FIA, ale na mniej eksponowanym stanowisku.
Jaka przyszłość Hamiltona?
Przegranie tytułu i kontrowersyjne decyzje Masiego sprawiły, że Hamilton miał zacząć zastanawiać się nad końcem kariery. Ostatecznie Brytyjczyk w ostatnich dniach powrócił do mediów społecznościowych, zakończył trwającą niemal dwa miesiące ciszę i pojawił się w fabryce Mercedesa. Tam pracował w symulatorze nad bolidem na sezon 2022.
Hamilton ma być również obecny na prezentacji Mercedesa, którą zaplanowano na 18 lutego. Nie stanowi to jednak potwierdzenia jego startów w F1 w tym roku. Brytyjskie media twierdzą, że 37-latek nadal czeka na to, co ustali FIA ws. wydarzeń z GP Abu Zabi.
- Będziemy pociągać FIA do odpowiedzialności za czyny, bo nie możemy działać dalej w taki sposób. Sport ma być sportem, a nie rozrywką. Zostaliśmy pokonani na podstawie decyzji podejmowanych ad hoc w każdej dziedzinie, technicznej czy sportowej. Dlatego przed sezonem 2022 muszą zostać wprowadzone jasne zasady, by każdy kierowca i zespół wiedzieli, co jest dozwolone - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.
Czytaj także:
Szef F1 pewny decyzji Lewisa Hamiltona
Kierowca Alfy Romeo wiele poświęcił