W poniedziałek odbyło się spotkanie Komisji F1, na której omówiono m.in. kwestię wydarzeń z GP Abu Zabi w sezonie 2021. Dotąd w padoku Formuły 1 wiele dyskutowało się na temat tego, iż w trakcie podczas rozmów przedstawicieli FIA z szefami zespołów F1 ma wyjaśnić się kwestia przyszłości Lewisa Hamiltona.
"Dwa słowa. On wraca" - ten krótki komunikat wydaje się kończyć dywagacje na temat tego, czy lider Mercedesa będzie kontynuował karierę. Chociaż nadal nie wiadomo, co przedstawiono podczas poniedziałkowego spotkania Komisji F1 i jakie zapadły decyzje na przyszłość, to należy oczekiwać Hamiltona na polach startowych w sezonie 2022.
Przypomnijmy, iż Hamilton i Mercedes mieli się domagać dymisji Michaela Masiego z funkcji dyrektora wyścigowego F1. Zdaniem siedmiokrotnego mistrza świata i niemieckiego zespołu, to właśnie Australijczyk ponosi odpowiedzialność za kontrowersyjne decyzje w GP Abu i "okradzenie" Brytyjczyka z tytułu mistrzowskiego.
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor
Obecnie w padoku F1 panuje powszechne przekonanie, że Masi nie utrzyma posady. FIA rozważać ma kilka wariantów. Jeden z nich obejmuje podzielenie obowiązków dyrektora wyścigowego na kilka osób, przez co Australijczyk nie znajdowałby się na już świeczniku. Inna z propozycji na stole to zachowanie Masiego w strukturach światowej federacji, ale na stanowisku niedotyczącym bezpośrednio królowej motorsportu.
Sam Hamilton ma być z kolei obecny na prezentacji Mercedesa, którą zaplanowano na 18 lutego. To kolejny z dowodów na to, że 37-latek nie zamierza kończyć kariery. Tym bardziej że 23 lutego ruszą zimowe testy F1 w Barcelonie. Gdyby Brytyjczyk nagle powiedział "pas", niemiecki zespół nie znalazłby zastępstwa w tak krótkim odstępie czasowym.
Czytaj także:
Szef F1 pewny decyzji Lewisa Hamiltona
Kierowca Alfy Romeo wiele poświęcił