"Nie jesteśmy ślepi". Jaka przyszłość GP Arabii Saudyjskiej w F1?
Kierowcy F1, po ataku rakietowym na Dżuddę, zakwestionowali rozgrywanie GP Arabii Saudyjskiej w przyszłości. Jednak Formuła 1 zdaje się nie być skora do usunięcia tego kraju z kalendarza.
Kierowcy w późniejszych rozmowach z dziennikarzami podkreślali, że należy się zastanowić, czy F1 powinna wracać do Arabii Saudyjskiej w kolejnych latach. Kraj ten od dawna zaangażowany jest w wojnę domową w Jemenie, stojąc po stronie tamtejszego prezydenta i zwalczając Ruch Huti.
- Co z GP Arabii Saudyjskiej? To nie jest kwestia znaku zapytania. To kwestia zrozumienia sytuacji. Nie jesteśmy ślepi, ale nie możemy zapominać o jednym. Ten kraj, także dzięki F1 i sportowi, robi ogromny krok naprzód - powiedział w Sky Sports Stefano Domenicali.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!- Nie możesz udawać, że w mgnieniu oka zmienisz kulturę, która ma więcej niż tysiąc lat. Jednak będąc w Arabii Saudyjskiej możesz zauważyć, jak pewne rzeczy posuwają się tutaj naprzód. Nie zapominajcie, że kilka lat temu kobiety nie mogły tu jeździć samochodami, brać udziału w imprezach, a teraz są na starcie GP Arabii Saudyjskiej - dodał szef F1.
Zdaniem Domenicalego, rozgrywanie GP Arabii Saudyjskiej w kolejnych latach oznacza szereg dalszych pozytywnych zmian w tym kraju. - Oni zmieniają wiele przepisów, aby potwierdzić pozytywne zmiany. Nie możemy tego ignorować. Oczywiście, są tutaj pewne napięcia, rzeczy do poprawy. Jednak nie chcemy wchodzić w politykę - stwierdził szef F1.
- Mimo to wierzę, że odgrywamy ważną rolę w modernizacji tego państwa. Skupiamy się na tym, aby to było w centrum naszego działania - dodał Włoch.
Formuła 1 nie chce rozstania z Arabią Saudyjską, bo ta zapewnia jej ogrom pieniędzy. Kontrakt sponsorski z Aramco, podpisany na 10 lat, gwarantuje 450 mln dolarów. Równocześnie Saudyjczycy płacą fortunę za prawa do organizacji wyścigu F1. Rocznie mówi się nawet o 100 mln dolarów.
Jednak gdy nastała wojna w Ukrainie, F1 potrafiła zerwać umowę ws. GP Rosji, choć straciła na tym sporo pieniędzy, bo Rosjanie mieli dotąd płacić ok. 55 mln dolarów za sezon. - Czy atak terrorystyczny jest wojną? Mówimy o sporcie. W Arabii Saudyjskiej kontaktowaliśmy się z wszystkimi władzami, oficjelami. Dla nas jedno jest jasne. Nigdy nie pozwolimy na to, by nasz personel znalazł się w niebezpieczeństwie - zakończył szef F1.
Czytaj także:
Leclerc i Verstappen w pogoni za tytułem. Hamilton nie dołączy do tej dwójki?
"Nikt nie będzie mi nakazywał, co mam mówić". Sebastian Vettel uderza w F1