Do wypadku Micka Schumachera doszło w drugiej części kwalifikacji. Niemiec wjechał na wysoki krawężnik przy prędkości 274 km/h i z ogromnym impetem uderzył w betonową barierę. Siła uderzenia była tak duża, że po chwili maszyna Haasa trafiła w bariery ochronne po drugiej stronie toru. Bolid rozpadł się na drobne kawałki, choć kierowcy na szczęście nic się nie stało.
Schumacher trafił helikopterem do szpitala, gdzie przeszedł badania kontrolne i został wypisany po ledwie kilku godzinach. Mimo to, nie wziął udział w GP Arabii Saudyjskiej, bo Haas miał wątpliwości, czy posiada na torze wszystkie części, niezbędne do odbudowania bolidu F1. Nie bez znaczenia była też kwestia czasu.
Brak startu w GP Arabii Saudyjskiej nie jest jedyną złą wiadomością dla Haasa i Schumachera. Zespół wyliczył już, że naprawa maszyny kosztować będzie od 500 tys. dolarów do nawet 1 mln dolarów. - Wygląda na to, że same podwozie nie zostało zniszczone. Boczna konstrukcja do niczego się nie nadaje, ale można ją wymienić - przekazał Gunther Steiner, szef zespołu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!
Zdaniem Steinera, biorąc pod uwagę jak wyglądał wypadek, uszkodzenia bolidu mogły być dużo gorsze. - Przeanalizujemy całe podwozie, ale nie jest najgorzej. Ferrari obejrzało już silnik i powiedzieli, że wszystko jest w porządku. Bateria też nie została naruszona. Jednak wszystko inne... jest całkowicie zniszczone - dodał szef Haasa, cytowany przez racefans.net.
Haas musi m.in. wymienić zawieszenie w bolidzie, bo jedynie niektóre elementy z lewej strony bolidu pozostały nienaruszone. - Reszta zamieni się w pył węglowy. Nie mogę podać dokładnej kwoty, ile nas to będzie kosztować. Skrzynia biegów, całe podwozie, kanały powietrzne, karoseria. Powiedziałbym, że lekką ręką wydamy od 500 tys. dolarów do 1 mln dolarów - zakończył Steiner.
Dla amerykańskiej ekipy każdy dodatkowy wydatek to problem, bo przed sezonem 2022 zerwała ona umowę z firmą Uralkali. Ma to związek z inwazją Rosji na Ukrainę. Właścicielem Uralkali jest rosyjski oligarcha powiązany z Władimirem Putinem - Dmitrij Mazepin. W zamian za sponsoring miejsce w F1 zagwarantowane miał jego syn - Nikita Mazepin.
Mazepin zapewniał Haasowi ok. 25-30 mln dolarów rocznie. W obliczu braku rosyjskich funduszy, zwiększenie inwestycji we własny zespół zapowiedział jego właściciel - Gene Haas.
Czytaj także:
Leclerc i Verstappen w pogoni za tytułem. Hamilton nie dołączy do tej dwójki?
"Nikt nie będzie mi nakazywał, co mam mówić". Sebastian Vettel uderza w F1