Obecnie Sergio Perez to jeden z bardziej doświadczonych kierowców w Formule 1. Jednak Meksykanin długo musiał czekać na szansę w topowym zespole. Dopiero rok 2021 przyniósł jego awans do Red Bull Racing i możliwość walki o podia. Chociaż wyniki Meksykanina kwestionowano, to "czerwone byki" przedłużyły z nim współpracę, doceniając jego wsparcie dla Maxa Verstappena.
Perez wszedł dość udanie w sezon 2022, zdobywając ostatnio pole position w Arabii Saudyjskiej, ale nie może być pewny dalszej współpracy z Red Bullem. - Jestem w Formule 1 od 12 lat. Postanowiłem skupić się tak mocno na obecnej kampanii, że nawet nie myślę o kolejnym sezonie. W końcu nadejdzie moment na rozmowy i zapewne nie potrwa to długo - powiedział Meksykanin agencji GMM.
Problem 32-latka polega na tym, że Red Bull w swojej rodzinie posiada jeszcze Pierre'a Gasly'ego. Francuz osiąga świetne wyniki w Alpha Tauri i zasygnalizował już, że oczekuje awansu do głównego zespołu. Na szczęście dla Pereza, Gasly jest związany z "czerwonymi bykami" do końca 2023 roku, co daje pewien margines na decyzję.
ZOBACZ WIDEO: Piękna miss Euro wbiła szpilkę gwiazdorowi Szwecji
- Jasne jest, że jeśli w momencie wygaśnięcia tej umowy nie będziemy w stanie zaoferować mu miejsca w Red Bullu, to najprawdopodobniej go stracimy. Jednak tego nie chcemy - powiedział ostatnio Helmut Marko, doradca Red Bulla.
Perez wierzy jednak, że jego dobre relacje z Verstappenem sprawią, że zespół zaoferuje mu kolejny kontrakt. - Jesteśmy bardziej podobni, niż ludzie myślą - powiedział kierowca z Meksyku, który nie ma problemu z odgrywaniem drugoplanowej roli w szeregach Red Bulla.
- Formuła 1 to nie wszystko. Mamy swoje życie poza tym sportem. Dlatego razem z Maxem szanujemy siebie nawzajem i dobrze się bawimy, co moim zdaniem jest również bardzo ważne dla zespołu - podsumował Perez.
Obecny kontrakt Verstappena z Red Bullem wygasa z końcem sezonu 2028. Dlatego Perez czy Gasly będą musieli pogodzić się z dalszym odgrywaniem roli kierowcy numer dwa w stajni z Milton Keynes. Meksykanin znajduje się w trudniejszej sytuacji ze względu na swój wiek. Jeśli straci miejsce w szeregach "czerwonych byków", to najpewniej nie znajdzie już zatrudnienia w zespole z czołówki F1.
Czytaj także:
Znany komentator w nowej roli. Razem z Adamem Małyszem!
Nie martwi się o moralność F1. Wskazuje na to, co robią Niemcy