Walka o kontrakt w Red Bullu. Ostatnia szansa kierowcy
Sergio Perez czy Pierre Gasly? To pytanie mogą sobie zadawać szefowie Red Bulla, którzy mają twardy orzech do zgryzienia. Wyniki Meksykanina są zadowalające, ale równocześnie utrata utalentowanego Francuza może być problemem w dłuższej perspektywie.
Perez wszedł dość udanie w sezon 2022, zdobywając ostatnio pole position w Arabii Saudyjskiej, ale nie może być pewny dalszej współpracy z Red Bullem. - Jestem w Formule 1 od 12 lat. Postanowiłem skupić się tak mocno na obecnej kampanii, że nawet nie myślę o kolejnym sezonie. W końcu nadejdzie moment na rozmowy i zapewne nie potrwa to długo - powiedział Meksykanin agencji GMM.
Problem 32-latka polega na tym, że Red Bull w swojej rodzinie posiada jeszcze Pierre'a Gasly'ego. Francuz osiąga świetne wyniki w Alpha Tauri i zasygnalizował już, że oczekuje awansu do głównego zespołu. Na szczęście dla Pereza, Gasly jest związany z "czerwonymi bykami" do końca 2023 roku, co daje pewien margines na decyzję.
ZOBACZ WIDEO: Piękna miss Euro wbiła szpilkę gwiazdorowi Szwecji- Jasne jest, że jeśli w momencie wygaśnięcia tej umowy nie będziemy w stanie zaoferować mu miejsca w Red Bullu, to najprawdopodobniej go stracimy. Jednak tego nie chcemy - powiedział ostatnio Helmut Marko, doradca Red Bulla.
Perez wierzy jednak, że jego dobre relacje z Verstappenem sprawią, że zespół zaoferuje mu kolejny kontrakt. - Jesteśmy bardziej podobni, niż ludzie myślą - powiedział kierowca z Meksyku, który nie ma problemu z odgrywaniem drugoplanowej roli w szeregach Red Bulla.
- Formuła 1 to nie wszystko. Mamy swoje życie poza tym sportem. Dlatego razem z Maxem szanujemy siebie nawzajem i dobrze się bawimy, co moim zdaniem jest również bardzo ważne dla zespołu - podsumował Perez.
Obecny kontrakt Verstappena z Red Bullem wygasa z końcem sezonu 2028. Dlatego Perez czy Gasly będą musieli pogodzić się z dalszym odgrywaniem roli kierowcy numer dwa w stajni z Milton Keynes. Meksykanin znajduje się w trudniejszej sytuacji ze względu na swój wiek. Jeśli straci miejsce w szeregach "czerwonych byków", to najpewniej nie znajdzie już zatrudnienia w zespole z czołówki F1.
Czytaj także:
Znany komentator w nowej roli. Razem z Adamem Małyszem!
Nie martwi się o moralność F1. Wskazuje na to, co robią Niemcy