Od kilku dni rozegranie GP Miami, które zaplanowano na 8 maja, było wątpliwe, po tym jak mieszkańcy wnieśli pozew przeciwko wyścigowi Formuły 1. Lokalna społeczność we wniosku sądowym wskazywała, że hałas i spaliny generowane przez bolidy F1 będą mieć negatywny wpływ na ich zdrowie i życie, a także środowisko.
Mieszkańcy Miami Gardens, gdzie zlokalizowane są Hard Rock Stadium i nitka toru wyścigowego, podali w pozwie, iż jazda bolidów F1 wygeneruje hałas przekraczający 97 dB w promieniu trzech kilometrów od obiektu. Ich zdaniem, taki poziom hałasu ma negatywny wpływ na funkcjonowanie organizmu ludzkiego.
Lokalna społeczność, wspierana przez aktywistów i Betty Ferguson - byłą komisarz hrabstwa Miami-Dade, domagała się zastosowania środka tymczasowego w postaci cofnięcia zgody na organizację GP Miami. W pozwie mieszkańcy wnosili o przeprowadzenie badań, które dadzą ostateczną odpowiedź ws. wpływu F1 na środowisko.
ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej
Jednak jak podaje "Miami Herald", wyścig F1 na Florydzie odbędzie się zgodnie z planem. Sędzia sądu okręgowego w Miami, Alain Fine, odrzucił wniosek lokalnej społeczności. Fine uznał, że do momentu rozegrania zawodów pozostało zbyt mało czasu, aby ingerować w cały proces.
Obecnie nic nie stoi na przeszkodzie, aby GP Miami odbyło się zgodnie z planem. Batalia prawna o wyścig F1 na Florydzie trwała jednak kilka lat. Królowa motorsportu zakładała, że pierwsza edycja zawodów dojdzie do skutku już w roku 2019.
Pierwotnie Formuła 1 chciała, aby kierowcy rywalizowali w najbardziej ekskluzywnej części miasta - wykorzystując do tego ulice w centrum. Jednak nie zgodzili się na to mieszkańcy tamtejszych posiadłości, blokując inicjatywę w sądzie. Wyjściem okazało się ułożenie toru wyścigowego wokół Hard Rock Stadium w Miami Gardens.
Czytaj także:
Rosjanin kwestionuje wartości F1. Powrotu do stawki jednak nie wyklucza
Ekipa Roberta Kubicy może zaskoczyć. Ważna zmiana w bolidzie