George Russell dojechał do mety GP Emilia Romagna na czwartym miejscu, co było maksimum dla Mercedesa na Imoli. Wydaje się, że Brytyjczyk i tak osiągnął wynik ponad stan, biorąc pod uwagę obecne problemy związane z modelem W13. Tegoroczna maszyna niemieckiej ekipy podskakuje na prostych, przez co kierowcy nie tylko nie mogą w pełni wykorzystać jej potencjału, ale też są narażeni na cierpienia fizycznego.
- Myślę, że gdy bolid jest ustawiony w odpowiednim oknie, podobnie jak opony, to jest całkiem przyjemny w prowadzeniu. Pomijając oczywiście problemy z podskakiwaniem - stwierdził Russell w rozmowie z dziennikarzami po GP Emilia Romagna.
- Podskakiwanie jest tak mocne, że zapiera dech w piersiach. Na Imoli to zjawisko było najbardziej ekstremalne, mocniejsze niż na innych torach. Mam nadzieję, że znajdziemy na to rozwiązanie. Nie tylko my, ale też inne zespoły mające ten problem. Na dłuższą metę kierowcy nie są w stanie sobie z tym poradzić. Podczas tego weekendu naprawdę miałem olbrzymi ból w plecach i klatce piersiowej z tego powodu - dodał Russell.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kurek zdobył wicemistrzostwo, a potem... Taka nagroda!
Pomimo ogólnego braku tempa, George Russell po raz kolejny był w stanie dojechać do mety wyścigu F1 w czołowej piątce, dzięki czemu 24-latek wyrasta na lidera Mercedesa. Jednak młody Brytyjczyk jest świadom tego, że jego nie najgorsze rezultaty to głównie kwestia braku szczęścia innych kierowców.
- Jeśli chodzi o moje wyniki, to wyciskamy maksimum z tego, co daje nam los. W dotychczasowych wyścigach wszystko potoczyło się po naszej myśli. To daje mi i zespołowi nadzieję, że gdy tylko bolid się poprawi, to będziemy w stanie sięgać po większe zdobycze. Nie utrzymamy jednak takich rezultatów, jeśli nie poprawimy naszego bolidu w przyszłości - podsumował.
Obecnie George Russell ma na swoim koncie 49 punktów, co daje mu czwartą lokatę w klasyfikacji kierowców F1. Znacznie gorzej wygląda sytuacja Lewisa Hamiltona, który z ledwie 28 "oczkami" zajmuje siódmą pozycję w mistrzostwach.
Czytaj także:
Kierowca Ferrari "zbyt chciwy". Zapłacił wysoką cenę za błąd
Czas na emeryturę Lewisa Hamiltona? Kąśliwe uwagi z obozu Red Bulla