Mercedes notuje nie najlepsze wejście w nowy sezon Formuły 1. Niemiecki zespół źle odczytał nowe regulacje techniczne, przez co nie jest w stanie walczyć o zwycięstwa w wyścigach. Tempo modelu W13 jest wyraźnie gorsze niż konkurencyjnych maszyn Ferrari i Red Bull Racing. To z kolei powoduje frustrację u Lewisa Hamiltona, który w ostatnim GP Emilia Romagna nie był w stanie zbliżyć się do punktowanej dziesiątki.
Po wyścigu na Imoli na symboliczny gest zdecydował się Toto Wolff, który przeprosił siedmiokrotnego mistrza świata F1 za przygotowanie mu bolidu, który "nie nadaje się do jazdy". Dla Austriaka obecne problemy to również nowe doświadczenie, bo dotąd odnosił on ze stajnią z Brackley pasmo sukcesów.
Wolff trafił do Mercedesa na początku 2014 roku. Od tego momentu ekipa wygrała wszystkie możliwe tytuły w klasyfikacji konstruktorów F1 i tylko raz przegrała zestawienie kierowców, po tym jak Lewis Hamilton w ubiegłym sezonie okazał się minimalnie gorszy od Maxa Verstappena.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szalała na wakacjach. I to jak!
Pomimo obecnych problemów, Wolff ani myśli rezygnować ze stanowiska szefa Mercedesa. - Problem polega na tym, że bez F1 i tego, co tutaj robię, umrę gdzieś na Malediwach. Działanie w zespole, jego rozwijanie - to wszystko bardzo mi się podoba - powiedział Austriak, cytowany przez motorsport.com.
- Formuła 1 się rozwija. Po stronie przychodów wszystko układa się bardzo dobrze i chcę to robić przez całe życie. Dlatego nie pojawiła się jeszcze u mnie myśl: "to koniec". To byłoby zachowanie w stylu kierownika projektu czy lidera, który po wykonaniu pracy i osiągnięciu rekordów stwierdziłby, że to wszystko. Ja się jednak nie zatrzymuję - dodał Wolff.
Co ciekawe, nie tak dawno, bo w roku 2019 szef Mercedesa wypowiadał się w innym tonie. Wolff nie poleciał wówczas na GP Brazylii i po raz pierwszy był nieobecny w padoku F1 podczas weekendu wyścigowego od momentu objęcia rządów w ekipie. Austriak swój ruch tłumaczył zmęczeniem F1 i podkreślał, że chciał sprawić, na ile w przyszłości można rządzić teamem w sposób zdalny.
Obecne problemy Mercedesa stanowią dla Wolffa i jego ekipy dodatkową motywację. - Czy załoga straciła swoje dotychczasowe zdolności? Moja pierwsza myśl jest taka, że pewnych umiejętności się nie traci, ale potem wyjeżdżasz na tor i on uczy cię czegoś innego. W tym sporcie trzeba zachować pokorę. My teraz nie mamy problemu ze stwierdzeniem: "cholera, naprawdę się pomyliliśmy". Musimy to zaakceptować - stwierdził.
Czytaj także:
Ważne zmiany w F1 zablokowane. Padły oskarżenia o chciwość
Red Bull zadał bolesny cios Ferrari. To zadecyduje o tytule?