Burza po słowach na temat Roberta Kubicy. Nie poradziłby już sobie w F1?

Robert Kubica jest rezerwowym Alfy Romeo, a jego szanse na powrót do F1 w roli etatowego kierowcy są minimalne. Po ostatniej wypowiedzi Frederica Vasseura część kibiców Kubicy jest jednak mocno oburzona.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Robert Kubica ma 37 lat i od trzech sezonów pełni funkcję rezerwowego w Alfie Romeo w Formule 1. Gdy pod koniec ubiegłego sezonu Kimi Raikkonen otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa, krakowianin nagle wskoczył do bolidu i zastąpił Fina w dwóch wyścigach F1. Punktów nie zdobył, ale jak na brak obycia z samochodem i ówczesną formę ekipy z Hinwil, pokazał się z dobrej strony.

Część polskich fanów ciągle marzy, że Kubica przy pozytywnym splocie wydarzeń wróci jeszcze do F1, bo w roku 2019 w niekonkurencyjnym bolidzie Williamsa krakowianin nie miał okazji do zaprezentowania pełni potencjału. Brutalnie z nadziei sympatyków Kubicy obdarł jednak Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.

Francuz udzielił wywiadu "Pulsowi Biznesu", w którym podał w wątpliwość możliwość przejechania całego sezonu przez Kubicę i wykluczył jego powrót do stawki F1. - Robert z pewnością doskonale rozumie bolidy, technologię, jest dla nas ogromnym wsparciem w tym zakresie. Jego wiedza jest bezcenna, ale pamiętajmy, że ma już prawie 40 lat i jest po ciężkim wypadku, więc mogłoby być mu ciężko wytrzymać trud całego sezonu - powiedział Vasseur w rozmowie z "PB".

ZOBACZ WIDEO: Zobacz, co wymyśliła Anita Włodarczyk. Ma specyficzne poczucie humoru

Wypowiedź szefa ekipy z Hinwil oburzyła m.in. oficjalny fanklub Roberta Kubicy, który uznał wypowiedzi Francuza za "kłamliwe" i "pozbawione argumentów". "My, fani Roberta, wyrażamy oburzenie na tak bezpodstawną retorykę" - napisali w swoim oświadczeniu przedstawiciele klubu kibica.

Jak zwrócili uwagę fani kierowcy z Krakowa, nie tak dawno Alfa Romeo posiadała w swoich szeregach 42-letniego Kimiego Raikkonena, który zakończył karierę po sezonie 2021. W stawce F1 ciągle oglądamy też Fernando Alonso, który jest o trzy lata starszy od Roberta Kubicy. Rówieśnikiem Polaka jest natomiast Lewis Hamilton, który nie myśli o zakończeniu kariery.

Bolesne w kontekście Kubicy mogą być przede wszystkim słowa dotyczące wypadku, który miał miejsce w roku 2011. Chociaż nikt nie kwestionuje, że Polak doznał w nim poważnych obrażeń ręki, to sezon 2019 pokazał, iż nie stanowią one przeszkody w jeździe bolidem F1. Nawet na ciasnych i krętych torach, takich jak w Monako czy Baku, ówczesny kierowca Williamsa był w stanie rywalizować na odpowiednim poziomie.

Kubica nie miał też problemów w DTM, w którym ścigał się regularnie w sezonie 2020, już po wypadnięciu ze stawki F1. Pomimo urazów ręki, zdobył w ubiegłym roku tytuł mistrzowski w wyścigach długodystansowych w European Le Mans Series. Był też o krok od zwycięstwa w prestiżowym 24h Le Mans, w którym samochód ekipy WRT doznał usterki na dwie minuty przed zakończeniem rywalizacji.

Wypowiedź Vasseura potwierdza za to nieoficjalne doniesienia z jesieni 2021 roku, gdy Orlen próbował wywalczyć Kubicy miejsce w zespole. Wówczas szef Alfy Romeo od początku miał skreślać ideę zakontraktowania Polaka, uznając iż jego czas w królowej motorsportu minął. Ostatecznie zespół postawił wówczas na 22-letniego Guanyu Zhou. Chińczyk otrzymał w ten sposób szansę debiutu w F1, równocześnie przyciągając do zespołu sponsorów z Państwa Środka.

Czytaj także:
Mick Schumacher za słaby na F1? Nasila się krytyka Niemca
Zmiana szefa w Mercedesie? Toto Wolff zabrał głos

Czy uważasz wypowiedź Fredrica Vasseura za skandaliczną?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×