Lewis Hamilton to obecnie żywa legenda Formuły 1. Brytyjczyk ma na swoim koncie siedem tytułów mistrza świata i wiele rekordów, które prędko nie zostaną pobite. Jednak jeszcze jako kilkuletnie dziecko, Hamilton nie mógł myśleć o karierze w F1. Pochodził z przeciętnej rodziny, a jego ojciec Anthony pracował na kilku etatach, aby syn miał środki na starty w kartingu.
Gdy Hamilton miał 13 lat, jego talent dostrzegł McLaren, który od tamtego czasu wziął na swoje barki utrzymanie i rozwój młodego kierowcy. Brytyjczyk wie jednak, iż obecnie wiele dzieci boryka się z tym samym problemem, który on miał przed laty. Dlatego promuje i finansuje rozwiązania, które mają m.in. ułatwić czarnoskórym dostęp do nauki.
- Młode pokolenie to jest temat, który mnie żywo interesuje. Zależy mi na tym, aby zachęcać dzieciaki do uczenia się przedmiotów ścisłych - powiedział Hamilton podczas imprezy charytatywnej w Miami, która miała na celu zgromadzenie datków dla upośledzonych dzieci na Florydzie.
ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza
- Sport łączy ludzi, a Formuła 1 uratowała mi życie. Cieszę się, że teraz robimy razem coś dobrego - dodał kierowca Mercedesa, cytowany przez "The Age".
Hamilton w działania charytatywne zaangażował się mocniej w roku 2020, po tym jak stał się orędownikiem ruchu Black Lives Matter. Brytyjczyk założył organizację Komisja Hamiltona, której celem ma być walka z wykluczeniem i wspieranie czarnoskórych. Odbywa się to m.in. poprzez fundowanie specjalnych stypendiów dla uzdolnionej młodzieży.
W przededniu pierwszej w historii edycji GP Miami, Hamilton nie ukrywał też swojej radości związanej z faktem, iż Formuła 1 w końcu zaczęła się prężnie rozwijać na kontynencie północnoamerykańskim. - Jestem szczęśliwy, że pojawiliśmy się w Miami. Nasz sport jest tu po raz pierwszy, a oczekiwania związane z tym wyścigiem stały się ogromne. Wszyscy są tutaj podekscytowani, ale będzie też trochę nerwów. Na trybunach będzie mnóstwo ludzi, a dodatkowo to nowy tor - ocenił Hamilton.
Bez wątpienia 37-latek znajdowałby się w lepszym nastroju, gdyby nie obecna forma Mercedesa. Hamilton w czterech tegorocznych wyścigach F1 zdobył tylko 28 punktów, co daje mu siódmą lokatę w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Dlatego też Brytyjczyk nie jest zaliczany do grona faworytów GP Miami.
Czytaj także:
Pokłócił się z miliarderem. Ważna postać odchodzi z Aston Martina
Polacy żądni rewanżu. Robert Kubica jednym z rywali