W przyszłym roku Stany Zjednoczone doczekają się trzeciego wyścigu Formuły 1 w kalendarzu. Do GP USA i GP Miami dołączy GP Las Vegas, które rozgrywane będzie wieczorową porą w najbardziej ekskluzywnej części miasta - Las Vegas Strip. Szefowie F1 wierzą, że rywalizacja najlepszych kierowców świata wśród kasyn, hoteli i wieżowców przyciągnie do dyscypliny nowych fanów.
O tym, jak poważnie F1 podchodzi do wyścigu w Las Vegas, najlepiej świadczy ostatni wydatek. - Liberty Media zawarło porozumienie ws. nabycia działki o powierzchni 39 akrów na wschód od Strip, aby stworzyć tam część toru i zapewnić miejsce pod budowę padoku i garaży - przekazał Greg Maffei, cytowany przez agencję Reuters.
Szef właściciela F1 podkreślił, iż jest to znacząca inwestycja dla firmy. - Spodziewam się, że transakcja zostanie domknięta w drugim kwartale 2022 roku, a cena działki wyniesie 240 mln dolarów. Zakup tego terenu zostanie sfinansowany przez gotówkę bezpośrednio poprzez spółkę z grupy F1 - dodał Maffei.
Rozwój F1 w Stanach Zjednoczonych nie byłby możliwy, gdyby nie serial "Drive to survive", który okazał się hitem Netfliksa, co na każdym kroku podkreślają przedstawiciele zespołów. - Zaangażowanie Liberty Media w rozwój Formuły 1 jest niesamowite. Skoro momentami wkładają własne pieniądze do tego biznesu, to pokazuje ich zaangażowanie - powiedział Zak Brown, szef McLarena.
Tor uliczny w Las Vegas liczyć będzie 6,12 km. Kierowcy będą przejeżdżać obok najbardziej kultowych lokalizacji w "mieście grzechu" - m.in. Bellagio Fountains czy Casears Palace. Szefowie F1 liczą, że pierwsza edycja GP Las Vegas przyciągnie na trybuny ponad 170 tys. kibiców.
Czytaj także:
Red Bull "dziękuje" Ferrari za błędną decyzję. Jest odpowiedź Włochów
Tak dobrze nie było od lat. Następcy Roberta Kubicy podbijają tory
ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje