W tym artykule dowiesz się o:
Wygrany: Max Verstappen
Zaspał na starcie, po czym można było pomyśleć, że to koniec jego nadziei na dobry wynik w Austrii. Tymczasem Holender znów dał popis jazdy. Verstappen pokazał dlaczego jest kochany przez tysiące fanów F1. Nie poddał się, zaprezentował szaloną i ostrą jazdę, czego efektem było wypchnięcie Leclerca poza tor w końcówce wyścigu. Takich kierowców potrzebuje F1.
Przegrany: Charles Leclerc
U Monakijczyka odżyły wspomnienia z Bahrajnu, gdzie awaria samochodu Ferrari zabrała mu wygraną. W Austrii do 69. okrążenia wszystko układało się po jego myśli. Dobrze prezentował się w treningach, wygrał kwalifikacje, przewodził stawce… I za wcześnie skończyły mu się opony. Dlatego nie miał żadnych szans w walce z Verstappenem.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Wygrany: McLaren
Czyżby Brytyjczycy odzyskiwali dawną siłę? Lando Norris był w stanie dać popis jazdy na pierwszym okrążeniu, kiedy to wyprzedził Lewisa Hamiltona i walczył z mistrzem świta jak równy z równym, a przecież dysponował gorszym sprzętem. Z kolei Carlos Sainz przedzierał się z końca stawki aż do pozycji w czołowej dziesiątce.
Dla McLarena to kolejny wyścig, w którym punktują obaj kierowcy tej ekipy. Stajnia z Woking stała się czwartą siłą w F1. Rywale mają czego się obawiać.
Przegrany: Robert Kubica
Niestety, to nie był weekend Roberta Kubicy i trudno dostrzec jakiekolwiek pozytywy po Grand Prix Austrii. O frustracji kierowcy Williamsa świadczy chociażby jego rozmowa z Eleven Sports po wyścigu (czytaj więcej o tym tutaj).
W Austrii Kubica stracił trzy okrążenia do zwycięzcy, dał się też zdublować Russellowi i nie wygląda to najlepiej. Na jego obronę można napisać, że dość wcześnie zaliczył pit-stop, a krótka pętla toru sprawiła, że wielokrotnie musiał ustępować szybszym kierowcom. Na tym cierpiały jego opony i tempo.
Wygrany: Honda
Japoński producent wygrał pierwszy wyścig w F1 po bardzo długiej przerwie, a przecież jeszcze nie tak dawno projekt związany z F1 wisiał na ostrzu noża. Gdy współpracę z Hondą zrywał McLaren, istniały obawy o to, że firma z Azji będzie musiała się pożegnać z królową motorsportu.
W możliwości Hondy uwierzył Red Bull i w miniony weekend zebrał tego owoce. Przyszłość dla Japończyków w F1 rysuje się w różowych barwach.
Przegrany: Mercedes
To nie tylko był pierwszy wyścig F1, w którym niemiecki zespół nie cieszył się ze zwycięstwa, ale też Mercedes miał wyraźnie problem z formą z Austrii. Tempo Valtteriego Bottasa czy Lewisa Hamiltona pozostawiało sporo do życzenia.
W przypadku Brytyjczyka dobiegła końca wspaniała seria - aktualny mistrz świata stawał na podium w dziesięciu Grand Prix z rzędu.
Wygrany: Antonio Giovinazzi
Włoch doczekał się pierwszego punktu w F1, choć przypłacił to utratą włosów, bo taki był zakład między nim a szefem Alfy Romeo. To może być przełomowy moment dla Giovinazziego w F1, bo niewątpliwie ciążyła na nim spora presja.
Przegrany: Haas
Gunther Steiner może przekonywać, że Romain Grosjean i Kevin Magnussen to kierowcy na odpowiednim poziomie dla Haasa, ale wyniki tego nie potwierdzają. Francuz ponownie zawalił kwalifikacje i wykluczył się z walki o punkty.
Z kolei Duńczyk zachował się niczym amator na polach startowych i nie potrafił odpowiednio się ustawić. Przypłacił to karą przejazdu przez pit-lane, co też skazało go na jazdę w tyłach stawki.