Do tragedii doszło na polu golfowym Pinetree Country Club w Kennesaw. Zwłoki Gene Sillera znaleziono przy dziesiątym dołku. Mężczyzna miał ranę postrzałową głowy. Przybyły na miejsce zdarzenia lekarz stwierdził zgon 41-latka, który był pracownikiem klubu.
Sprawą zajęła się policja, która stara się wyjaśnić przyczyny masakry. Siller nie był zresztą jedyną ofiarą. W samochodzie zaparkowanym przy polu znaleziono ciała dwóch kolejnych mężczyzn. Na ich ciałach widać było również rany postrzałowe.
Policjanci poszukują podejrzanego, który nadal nie został zidentyfikowany. Wiadomo jedynie, że Siller podszedł w okolice furgonetki, by zobaczyć, co tam się dzieje. Wtedy padł śmiertelny strzał.
Śmiercią 41-latka poruszone jest amerykańskie środowisko golfowe, w którym Siller był znaną postacią. "Wszyscy jesteśmy głęboko zasmuceni tragicznymi wydarzeniami, które miały miejsce w Pinetree. Nasze myśli i modlitwy są z rodziną i przyjaciółmi Gene'a" - przekazano w oświadczeniu Georgia State Golf Association.
"Jesteśmy załamani, słysząc o tym bezsensownym morderstwie" - przekazał prezydent amerykańskiej federacji PGA Jim Richerson.
Siller karierę zaczął w 2007 roku. Brał udział w prestiżowych amerykańskich zawodach. Ostatnio pracował jako instruktor i dyrektor ośrodka.
Czytaj także:
Historyczny moment polskiego golfa. Adrian Meronk jedzie na IO Tokio 2020
Szedł po rekord, mógł zostać liderem światowego rankingu. Nagle otrzymał fatalną wiadomość