Grali prawie 6 godzin. Skończyli w środku nocy

Getty Images / Na zdjęciu: Matthew Tkachuk
Getty Images / Na zdjęciu: Matthew Tkachuk

Aż 5 godzin i 44 minuty trwał pierwszy mecz finału konferencji wschodniej NHL. Hokejowy maraton zakończył się tuż przed 2 w nocy miejscowego czasu, na 13 sekund przed upływem pełnej długości czwartej dogrywki.

W tym artykule dowiesz się o:

O 1:54 w nocy miejscowego czasu Matthew Tkachuk strzałem pod poprzeczkę bramki Carolina Hurricanes dał drużynie Florida Panthers zwycięstwo 3:2 w szóstym najdłuższym meczu w historii NHL. Chwilę wcześniej Sam Bennett podał mu krążek przejęty po tym, jak odbił się on od sędziego.

Tak skończył się mecz numer 1 finału konferencji wschodniej play-off NHL. Gol padł oficjalnie po 139 minutach i 47 sekundach czasu gry. To najdłuższe spotkanie w historii obu klubów.
Gwiazdor Panthers trafił do siatki 125. celnym strzałem oddanym w meczu. W starciu dwóch z trzech drużyn strzelających najczęściej w sezonie zasadniczym, "Huragany" wyprowadziły łącznie aż 145 prób strzałów, a "Pantery" 125.

W uderzeniach celnych było 65-60 dla tych pierwszych, a więc Siergiej Bobrowski obronił 63, a Frederik Andersen 57 strzałów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"

Zanim doszło do dogrywki, w końcówce pierwszej tercji podczas gry w przewadze prowadzenie dał ekipie z Karoliny Północnej Seth Jarvis, ale w drugiej odsłonie goście odwrócili wynik golami Aleksandra Barkova i Cartera Verhaeghe'ego w odstępie 2 minut i 15 sekund. Obaj gracze także wzajemnie sobie asystowali. W trzeciej odsłonie, znów w przewadze, wyrównał Stefan Noesen.

Początkowo wydawało się, że mecz zakończy się już w 3. minucie pierwszej dogrywki, gdy do bramki "Canes" krążek skierował wracający po kontuzji Ryan Lomberg. Po długiej analizie wideo "pokój sytuacyjny" w Toronto zdecydował jednak o anulowaniu gola, ponieważ chwilę przed jego zdobyciem gracz Panthers Colin White wszedł w kontakt z Andersenem w polu bramkowym.

Oficjalne uzasadnienie ligi mówi, że obecność White'a w polu bramkowym była istotna, a kontakt z bramkarzem co prawda przypadkowy, ale wpłynął on niekorzystnie na możliwość ustawienia się Duńczyka na właściwej pozycji.

Oba zespoły do dogrywki przystępowały z perfekcyjnym bilansem w rozegranych w tych play-offach meczach trwających dłużej niż 60 minut. Panthers wygrali wszystkie 4 dogrywki i właśnie w dodatkowych częściach meczów zapewniali sobie awans w dwóch poprzednich rundach, a Hurricanes mieli bilans 3-0.

Teraz drużyna z Sunrise może się pochwalić kompletem 5 zwycięstw w dogrywkach. To najlepszy wynik od 2003 roku, gdy ekipa Mighty Ducks of Anaheim wygrała wszystkie 7 dogrywek w play-offach.

Zespół Paula Maurice'a zwyciężył, mimo że to gospodarze wygrali rywalizację "specjalnych" formacji. Strzelili 2 gole w 6 okresach gry w przewadze i obronili wszystkie 3 osłabienia. "Huragany" bronią się w osłabieniach najlepiej w tych play-offach, bo ze skutecznością 90,9 proc. (30/33).

Choć w pierwszym meczu wykorzystali 2 przewagi, to w kluczowych momentach jednak ten element nieco ich zawiódł. Nie wykorzystali bowiem okazji do gry w liczebniejszym składzie w pierwszej i czwartej dogrywce, które mogły skończyć spotkanie.

Mecz z ostatniej nocy jest trzecim najdłuższym w NHL w XXI wieku. W tym stuleciu dłużej grały tylko ekipy Tampa Bay Lightning oraz Columbus Blue Jackets w pierwszej rundzie play-off przed trzema laty i wspomniani Mighty Ducks we wspomnianym 2003 roku z Dallas Stars w półfinale konferencji zachodniej. Oba starcia kończyły się w piątych dogrywkach.

Najdłuższym spotkaniem w historii ligi pozostaje mecz Detroit Red Wings z Montreal Maroons z półfinału NHL 24 marca 1936 roku. Tamto spotkanie zakończyło się po 116 minutach i 30 minut czasu gry łącznie w 6 dogrywkach.

Zespół Florida Panthers kontynuuje swoją piękną drogę, która zaprowadziła go od "dzikiej karty" w konferencji wschodniej aż do finału Wschodu. W Raleigh odniósł już 7. z rzędu wyjazdowe zwycięstwo i od razu przejął w serii przewagę własnej tafli.

Na poziomie półfinału NHL w całej historii zespoły wygrywające pierwszy mecz awansowały do finału w 67,3 proc.  przypadków, ale te zaczynające rywalizację na wyjeździe tylko w 57,9 proc.

Czytaj także:
Kolejna ofiara rosyjskich rakiet. Nie żyje Ołeksandr Chmil
Wielu chętnych na MŚ z udziałem reprezentacji Polski

Komentarze (0)