Na początku lutego hokejowa reprezentacja Polski wzięła udział w turnieju prekwalifikacyjnym. W czterozespołowej grupie nasza kadra musiała zająć pierwsze miejsce, by wywalczyć awans do finałowej fazy olimpijskich kwalifikacji.
Mimo że Biało-Czerwoni byli faworytami zmagań w Sosnowcu, to po pokonaniu z Estonią przegrali po rzutach karnych z Ukrainą. Wówczas nasi wschodni sąsiedzi musieli wygrać ostatni mecz, by zająć 1. miejsce. Ta sztuka im się udała i wówczas Polska straciła szansę na końcowy triumf.
Polacy mogą jednak psuć sobie w brodę, ponieważ jeszcze w ostatnim meczu przegrali po dogrywce z Koreą Południową. Gdyby nie dopuścili do tej sensacyjnej porażki, to podobnie jak Ukraina wywalczyliby awans, bo hokejowe władze utrzymały zawieszenie Rosji i Białorusi (więcej TUTAJ).
- Przez pewne słowa Krystiana Dziubińskiego, Grzegorza Pasiuta i innych poczułem, że oni pomyśleli, że już są drużyną z elity MŚ. Tymczasem oni nie są z elity, sorry. Oni muszą walczyć, jakby nie byli z niej, jak ci, co pokazali, że potrafią z nami wygrać, choć pochodzą z niższych dywizji MŚ, czyli Ukraina i Korea - mocno podsumował nasza reprezentację legendarny polski hokeista Mariusz Czerkawski w wywiadzie dla Polsatu Sport.
W dniach 10-26 maja 2024 roku odbędą się mistrzostwa świata w Czechach. 51-latek nie ma wątpliwości, że są one bardzo potrzebne Biało-Czerwonym, by ci przekonali się, jak daleko im do najlepszych drużyn na świecie.
Przeczytaj także:
Wielkie rozczarowanie Polaków. Koniec marzeń o igrzyskach
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!