W sobotę reprezentacja Polski dostarczyła kibicom wielu emocji. Biało-Czerwoni postawili się Łotyszom, czyli trzeciej drużynie ubiegłorocznych mistrzostw świata elity. Polacy po pierwszych dwóch tercjach prowadzili (1:0 i 2:1), a w trzeciej odrobili straty po znakomitym strzale Mateusza Bryka i doprowadzili do remisu 4:4.
Ostatecznie po dogrywce musieli uznać wyższość przeciwników 4:5. Zdobyli jednak cenny punkt, który może być niezwykle ważny w kontekście walki o utrzymanie w gronie najlepszych drużyn świata.
W starciu z Łotyszami nasi reprezentanci pokazali, że wcale nie muszą być skazywani na pożarcie. I to oni mogą żałować niewykorzystanej szansy na triumf. Co prawda statystyki były po stronie rywali, ale na to Polska była gotowa. John Murray dwoił się i troił w bramce, by bronić uderzenia rywali. Ostatecznie skutecznie interweniował 32 razy. Dla porównania nasi kadrowicze na bramkę przeciwników strzelali 22-krotnie.
ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"
- My wierzyliśmy, może wy nie. My byliśmy pewni swego. Może nam trochę brakło doświadczenia. Na pewno zawiodły nas przewagi. Straciliśmy gola, więc mamy wyrzuty sumienia. Musimy to poprawić, bo tak nie może być - mówił po spotkaniu z Łotwą Krystian Dziubiński.
Mecz z Łotwą pokazał, że warto wierzyć w naszych kadrowiczów. W niedzielę podopiecznych Roberta Kalabera czeka mecz ze Szwecją. Reprezentanci kraju Trzech Koron to jedni z faworytów do zdobycia mistrzostwa świata. Już na inaugurację pokazali pazur, triumfując aż 5:2 z Amerykanami.
Kibice martwią się o to, czy Biało-Czerwoni zdążą się odpowiednio zregenerować przed niedzielnym spotkaniem. - Jasne że tak. Jesteśmy przygotowani. Wiemy, że Szwedzi mają inny styl. Bardziej kombinacyjny i lepiej jeżdżą na łyżwach, ale na pewno nie mają takiego serca jak my - stwierdził Dziubiński.
W niedzielę wiele zależeć będzie od dobrej defensywnej gry naszych kadrowiczów. - Zdecydowanie widać to, że każdy strzał jest bardzo szybki i celny, a podania są niezwykle wręcz dokładne. Wspaniale się na to patrzy, mam nadzieję, że i my wejdziemy, choć trochę, na ten poziom. Mówiąc żartobliwie to współczuję naszym bramkarzom, bo będą mieć masę roboty, a wiadomo, że będziemy na nich i na ich dyspozycji bardzo polegać - powiedział w rozmowie z hokej.net Patryk Krężołek.
Dodajmy, że Polacy w meczu ze Szwecją będą musieli sobie radzić bez Bartosza Ciury, który w spotkaniu z Łotwą złamał palec.
Spotkanie ze Szwedami zostanie rozegrane w Ostrawie w niedzielny wieczór (początek o godz. 20:20).
Czytaj także:
Stanisław Snopek: Walka o przywrócenie prestiżu hokeja na lodzie w Polsce
Wielkie słowa ekspertów po meczu Polaków