W 1949 roku brytyjski pisarz i publicysta George Orwell stworzył futurystyczną powieść "Rok 1984", opisującą państwo totalitarne. Autor przedstawił Londyn w przyszłości oraz ludzi, którzy są podporządkowani władzy państwa. Orwell napisał tę książkę w wyniku doświadczenia, a właściwie zetknięcia z ideologią komunistyczną podczas wojny domowej w Hiszpanii, gdzie przebywał w roli dziennikarza. W 2002 roku raper Łona wydał singiel pt. "Nie słuchać przed 2050 r.", w którym przedstawił alternatywną wizję przyszłości. Z pewnością inspiracją dla tej piosenki jest życie w Polsce początku XXI wieku. Jego interpretacja, zresztą dość prześmiewcza, zawiera jednak dużo ciekawych odczuć i spostrzeżeń.
To wszystko odnośnie inspiracji, które zachęciły mnie do napisania tego tekstu. Przenieśmy się więc teraz w przyszłość i spójrzmy na kondycję polskiego hokeja w roku 2040.
Na początku mojego artykułu chciałbym zasygnalizować czytelnikowi, że nie powstał on bez powodu, wiąże się z pewną rocznicą. Otóż dokładnie dziesięć lat temu, 5 kwietnia 2030 roku, przestała istnieć po ponad siedemdziesięciu latach Polska Liga Hokejowa. Niektórzy z czytelników mogą już nie pamiętać tak zamierzchłych czasów. Głównymi przyczynami rozpadu był niespotykanie niski poziom rozgrywek, który niósł za sobą spustoszenie wśród bywalców lodowisk. Myślę, że warto przypomnieć, iż średnia frekwencja ostatniego finału PLH wynosiła dokładnie 45,5 widza na mecz.
W błędzie będzie jednak ten, który wieszczy koniec polskich drużyn hokejowych. Muszę przyznać, że po rozpadzie ligi nasze drużyny, a ściśle mówiąc te, które nie przestały istnieć radzą sobie całkiem nieźle. KTH Krynica przed obecnym sezonem wzmocniła się dwoma 36-letnimi reprezentantami Macedonii i wydaje się, że ma dość spore szanse na awans do II ligi słowackiej. Tyski GKS stał się ofiarą niesprawiedliwej redukcji II ligi czeskiej i niestety nowy sezon rozpocznie w III lidze naszych południowych sąsiadów. Ze sporymi problemami finansowymi boryka się drużyna gdańskiego Stoczniowca, narzekają również zawodnicy "Stoczni", szczególnie na uciążliwe warunki w przypadku transportu promem na wyjazdowe mecze w II lidze szwedzkiej. Możliwe że drużyna na stałe przeniesie się do Skandynawii i będzie grała w tamtejszych rozgrywkach jako rezerwy Linköpings HC. Z rzeczy mniej przyjemnych bardzo boli rozwiązanie sekcji hokejowej najbardziej utytułowanej polskiej ekipy, Podhala Nowy Targ. Kibice szarotek nie mogą jednak narzekać, gdyż dalej mogą podziwiać występy Podhala na Miejskiej Hali Lodowej w powstałej niedawno lidze łyżwiarstwa figurowego.
Polski kibic w roku 2040 nie będzie jednak narzekać na brak emocji. Już w kwietniu na albańskich lodowiskach odbędą się Mistrzostwa Świata III dywizji. Nasza reprezentacja była o krok od awansu w dwóch poprzednich latach, jednak musiała uznać wyższość Mongolii oraz Luksemburga. W tym roku Polacy obok gospodarzy stawiani są jako główny kandydat do awansu. Eksperci twierdzą jednak, że czarnym koniem kwietniowej imprezy może być silna i zgrana reprezentacja Bangladeszu. Problemem jest całkowity brak zainteresowania imprezą mediów. Mecze reprezentacji będzie można obejrzeć w oddziałach regionalnych polskiej telewizji (retransmisje około 3.15).
Miłą informacją ku pokrzepieniu serc może być wiadomość o reaktywacji Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu, gdzie będą kształcić się młodzi adepci hokeja. Po rozpadzie wszystkich juniorskich drużyn w kraju będzie to z pewnością ewenement. Miejmy nadzieję, że młodzi hokeiści szybko się wykształcą, by mogli ostatecznie rozwijać się sportowo i spełnić marzenia - zagrać w lidze bułgarskiej, a może i nawet węgierskiej, czego ja z całego serca im życzę.
Być może stworzona przeze mnie wizja jest zbyt drastyczna i całkowicie oderwana od rzeczywistości, ale pamiętając ostatni występ w mistrzostwach świata reprezentacji seniorów, po którym kibicom głównie zapadła w pamięć boksersko-alkoholowa saga z Krzysztofem Oliwą w tle, pamiętając niedawny występ naszych młodych hokeistów i haniebną porażkę z Chorwatami, którzy w przeciwieństwie do Polaków poznali znaczenie słów ambitna walka, będąc świadkiem coraz słabszego poziomu ligi hokejowej oraz ciągłego kombinowania działaczy PZHL-u nad dalszymi udziwnieniami kształtu rozgrywek, każdy kibic może zakładać najgorsze scenariusze przyszłości tej dyscypliny. Obym się jednak mylił i w roku 2040, jeśli zdrowie pozwoli, cieszył się z sukcesów polskiego hokeja i był pozytywnie zaskoczony poziomem ligi.