Pierwsza odsłona starcia to kilka dogodnych sytuacji jastrzębian, którzy mogli otworzyć wynik spotkania grając raz w podwójnej i dwa razy w pojedynczej przewadze. JKH mimo, że skutecznie zakładał zamek nie potrafił skierować krążka w stronę bramki. Przyczyniała się do tego głównie agresywna gra ze strony janowian, którzy skutecznie wychodzili z każdej opresji. Przyjezdni nie skupiali się tylko i wyłącznie na defensywie, bowiem kilka groźnych kontrataków Janowa zmusiły do sporego wysiłku bramkarza JKH, Kamila Kosowskiego.
Po przerwie podopieczni Krzysztofa Kulawika zagrali już odważniej w ataku. Naprzód z minuty na minuty na minutę prezentował coraz lepszą formę. Efektem była pierwsza bramka spotkania, która padła w 26. minucie. Jednobramkowe prowadzenie dał gościom wtedy Marian Kacir. Dwie minuty później mogło być już 2:0, ale z prezentu jastrzębskich defensorów nie skorzystał Rafał Bernacki… były gracz JKH. Niewykorzystana szansa zemściła się na ekipie Naprzodu bardzo dotkliwie. Gospodarze potrzebowali zaledwie siedem minut, by dobić skutecznie rywala.
Festiwal strzelecki otworzył czeski atak, a krążek do siatki w 33. minucie wpakował Pavel Zdrahal, który ładnym zwodem wymanewrował obrońców. Niewiele ponad minutę później gola dołożył Grzegorz Piekarski, umieszczając gumę pod poprzeczką strzałem spod niebieskiej linii. Swoje cegiełki do prowadzenia JKH dołożyli także Rudi Wolfi Sebastian Kowalówka, którzy swoje gole zdobyli kolejno w 37. i 40. minucie. - Przegraliśmy ten mecz praktycznie w siedem minut. Normalna drużyna przy równorzędnym przeciwniku nie powinna tak przegrać - komentował trener Naprzodu, Krzysztof Kulawik.
Przyjezdni przegrali pomimo, że walczyli do samego końca. W trzeciej, decydującej odsłonie zdołali bowiem zbliżyć się do rywala na jedną bramkę. W 44. minucie nie popisał się Kamil Kosowski, który dał się zaskoczyć Viktorowi Kubence. Dużo mniej do powiedzenia Kosowski miał przy strzale Marcina Słodczyka z 53. minuty. Zupełnie nie pilnowany na niebieskiej linii napastnik Naprzodu wyjechał sam na sam z bramkarzem JKH i pewnym uderzeniem przy słupku nie dał mu żadnych szans, zdobywając kontaktowego gola.
Losy spotkania ważyły się zatem do ostatnich sekund. Żaden z zespołów nie zamierzał odkładać kija. Jastrzębianie chcieli bowiem jak najszybciej zdobyć gola podcinającego skrzydła Naprzodowi, który z kolei widząc, że rywal jest do doścignięcia do ostatniej syreny walczył o dogrywkę. Mimo starań z obu stron wynik nie uległ zmianie i z trzech punktów cieszyli się jastrzębianie. - Zawsze te sytuacje mamy, ale tym razem byliśmy także skuteczni. W ostatniej odsłonie gdyby nie Kosowski mogłoby się skończyć różnie - ocenił drugi szkoleniowiec JKH, Jacek Chrabański.
JKH Jastrzębie - Naprzód Janów 4:3 (0:0, 4:1, 0:2)
0:1 - Marian Kacir (Marcin Słodczyk, Marek Pohl) 26'
1:1 - Pavel Zdrahal (Petr Lipina, Jiri Zdenek), 33'
2:1 - Grzegorz Piekarski (Maciej Urbanowicz, Jakub Radwan) 34'
3:1 - Rudi Wolf (Jiri Zdenek) 37'
4:1 - Sebastian Kowalówka (Petr Lipina, Mateusz Bryk) 40'
4:2 - Viktor Kubenko (Libor Pavlis) 44'
4:3 - Marcin Słodczyk (Marian Kacir) 53' 4/5
JKH GKS Jastrzębie: Kosowski (Mrula - nie grał) - Bryk, Wolf, Lipina, Zdenek, Zdrahal - Dąbkowski, Piekarski, Kowalówka, Radwan, Urbanowicz - Górny, Pastryk, Kąkol, Kiełbasa, Kulas - Mackiewicz.
Naprzód Janów: M. Elżbieciak (Jakubowski - nie grał) - Gretka, Działo, Sowiński, Salamon, Gryc - Kulik, Pawlak, Pavlis, Kubenko, Jóźwik - Zatko, Kurz, Pohl, Słodczyk, Kacir - Bernacki, Jastrzębski, Ł. Elżbieciak.
Kary: JKH GKS - 6 minut, Naprzód - 14 minut.
Sędziowie: Sebastian Kryś (sędzia główny) oraz Piotr Madeksza, Piotr Matlakiweicz (liniowi).
Najlepszy zawodnik JKH GKS: Kamil Kosowski.
Najlepszy zawodnik Naprzodu: Marcin Słodczyk.
Widzów: 300.