Mecz rozpoczął się spokojnie, jakby obie drużyny będąc pomne spotkania w Gdańsku badały swoje siły. Kibice zgromadzeni przy ulicy Siedleckiego byli wyraźnie zdziwieni, że skazywany na pożarcie Stoczniowiec postawił się Cracovii, co więcej już na początku meczu Rafał Radziszewski musiał wyjść ze swojej bramki prawie do niebieskiej linii aby zatrzymać kontrę Stoczniowca. Po chwili na lodzie zrobiło się nieco luźniej za sprawą obustronnego wykluczenia, które wykorzystali gospodarze. Sebastian Biela dostał podanie zza bramki i otworzył wynik spotkania. Dwie minuty później mieliśmy bulik w tercji Cracovii, wycofanie i atomowy strzał Jana Stebera. Krążek gdzieś tam jeszcze otarł się o Radziszewskiego i wpadł do krakowskiej bramki. To wyraźnie podrażniło gospodarzy, którzy do końca pierwszej tercji osiągnęli optyczną przewagę, która nie miała przełożenia na efekt bramkowy.
Druga tercja rozpoczęła się wybornie dla Pasów. Kanadyjska para David Kostuch - Rafał Martynowski wymieniła podania i ten ostatni umieścił gumę w sieci. Stoczniowiec starał się odzyskać rytm gry z pierwszej tercji ale został skarcony w 27 minucie po raz trzeci przez Petra Dvořaka. W połowie spotkania wydawało się już, że goście z Gdańska są już na łopatkach jednak nic bardziej mylnego. W 27 sekund goście zdobyli dwie bramki i doprowadzili do remisu. Końcowa syrena 2 tercji zapowiadała nie lada emocje w trzeciej części.
W trzeciej tercji Stoczniowiec nagle przestał grać, a Cracovia wyprowadzała zabójcze ciosy. 4:3 na tablicy świetlnej kibice zobaczyli po strzale z bliska Kostucha. 5:3 po akcji braci Laszkiewiczów. Oklaski jeszcze nie umilkły kiedy Łopuski podał zza bramki do Michała Piotrowskiego a ten zdobył 6 bramkę. Niesamowite 90 sekund i Stoczniowiec na deskach, a gospodarze nie zamierzali zwalniać. Siódma bramka znowu po kanadyjskiej akcji Kostuch - Martynowski, ósmą zdobył Martynowski po podaniu Damiana Słabonia, dziewiątą zdobyli gospodarze grając w osłabieniu. Wynik dwucyfrowy ustalił Sebastian Witowski jednak był to efekt najpierw błędu sędziego, który nie odgwizdał uwolnienia, a potem frustracji Przemysława Odrobnego, który zamiast grać sygnalizował sędziemu jego błąd.
Goście zaprezentowali bardzo dobry hokej i postawili się faworyzowanym gospodarzom. W trzeciej tercji nie wytrzymali tempa jakie narzuciła im Comarch Cracovia i smutni wracali do Gdańska. Z pewnością za swoją grę nie muszą się wstydzić, a gdy nabiorą jeszcze doświadczenia mogą być groźni dla każdego zespołu zwłaszcza na swoim lodzie.
COMARCH CRACOVIA - STOCZNIOWIEC GDAŃSK 10 : 3 (1:1, 2:2, 7:0)
1:0 - Sebastian Biela (Michał Piotrowski) 7’ 4/4
1:1 - Jan Steber (Petr Janečka, Roman Skutchan) 10’
2:1 - Rafał Martynowski (David Kostuch, Damian Słaboń) 22’
3:1 - Petr Dvořak (Łukasz Rutkowski, Damian Słaboń) 27’
3:2 - Wojciech Jankowski (Tomasz Ziółkowski, Szymon Marzec) 37’ 5/4
3:3 - Aron Chmielewski 38’
4:3 - David Kostuch 43’
5:3 - Daniel Laszkiewicz (Leszek Laszkiewicz) 44’ 5/4
6:3 - Michał Piotrowski (Mikołaj Łopuski) 44’
7:3 - Rafał Martynowski (David Kostuch) 45’
8:3 - Rafał Martynowski (Damian Słaboń) 48’
9:3 - Leszek Laszkiewicz (Grzegorz Pasiut) 54’ 4/5
10:3 - Sebastian Witowski (Łukasz Rutkowski) 59’
Składy:
Comarch Cracovia: Radziszewski (2) (Kulig) - Wajda, Kłys (2), L. Laszkiewicz, Pasiut, D. Laszkiewicz - Noworyta, Landowski, Łopuski (2), Biela, Piotrowski - Simka (4), Dulęba, Kostuch, Słaboń, Martynowski (2) - Bryła, Kozak, Rutkowski, Witowski, Dvořak.
Stoczniowiec: Odrobny (Soliński) - Kostecki, Rompkowski (2), Skutchan, Janečka (2), Steber - Smeja (6), Maj, Marzec, Ziółkowski, Jankowski - Maciejewski, Skrzypkowski, M. Wróbel (2), Chmielewski, Wróblewski - Kwieciński, Kabat, Stasiewicz, Pesta, Błazejczyk.
Kary: Comarch Cracovia - 14 min, Stoczniowiec - 10 min.
Sędzia: Grzegorz Dzięciołowski.
Widzów: 1000