Kanadyjczyk, który w dotychczasowych meczach zdobył dla swojego klubu 3 gole i zaliczył 6 asyst, odniósł kontuzję już w pierwszej tercji meczu. Vincent Lecavalier walczył o krążek jednocześnie z dwoma zawodnikami Capitals- Brooksem Laichem oraz
Karlem Alznerem. Najprawdopodobniej któryś z wymienionej dwójki tak niefortunnie uderzył kapitana Lightning, że ten złamał rękę.
Co ciekawe, Lecavalier po odniesieniu bolesnego urazu kontynuował grę. Najpierw, tuż po nieszczęśliwej dla niego akcji, cofnął się do ławki swojego zespołu i z grymasem bólu trzymał się za nadgarstek. Następnie udał się do szatni i wydawało się, że to koniec jego
występu w tym spotkaniu. Nic bardziej mylnego. Zawzięty Kanadyjczyk po pewnym czasie wrócił nie tylko na ławkę, ale nawet na taflę. Jednak po kilku dynamicznych starciach z rywalami Lecavalier nie był w stanie grać dalej. Kiedy kapitan Tampa Bay nie mógł już nawet prawidłowo uchwycić kija, trener Guy Boucher "zdjął" go z lodu.
Przerwa w grze Kanadyjczyka potrwa najprawdopodobniej od trzech do czterech tygodni. Wszystko zależy od tego, jak szybko kontuzjowana już wcześniej kość w prawej ręce się zregeneruje.