Pierwsza tercja rozpoczęła się od szybkich ataków gospodarzy. Widać było, iż Pasy chcą szybko zdobyć gola i kontrolować dalszy przebieg spotkania. Goście z Sosnowca tymczasem wcale nie mieli ochoty się tylko bronić. Dzięki temu przez całą tercję mieliśmy szybkie spotkanie. Bliski otwarcia wyniku spotkania był w 6. minucie Tobiasz Bernat, ale obrońcy Pasów byli na posterunku. W chwilę później gospodarze zdobyli prowadzenie. Z lewej strony w tercję gości wjechał Daniel Laszkiewicz, podał za bramkę do swojego brata Leszka. Reprezentant Polski błyskawicznie odegrał i gumę do sieci skierował Grzegorz Pasiut. Stracony gol wcale nie podłamał gości. Nadal szukali szans w szybkich kontrach, uważnie grając w obronie. Sami sobie jednak utrudniali sprawę łapiąc kary. Pod koniec tercji zarysowała się znaczna przewaga gospodarzy, czego efektem była druga bramka Mikołaja Łopuskiego.
W drugiej tercji gra nadal toczyła się w szybkim tempie i na lodzie sporo się działo. Gospodarze szukali swoich okazji w szybkich kontrach, a Cracovia w swoim stylu rozgrywała akcje w tercji przeciwnika. Zagłębie nadal łapało kary, w czym prym wiódł Rafał Cychowski. Pasy wykorzystały okres gry w przewadze niespełna trzy minuty po rozpoczęciu tercji. Wymiana krążka miedzy atakującymi trzeciej piątki, strzał Davida Kostucha odbija się od dalszego słupka i Zagłębie przegrywało już 3:0. Potem na lodzie działo się niewiele, kontaktową bramkę starał się zdobyć aktywny Martin Voznik, ale nic z tego. Gdy upłynęła połowa meczu, indywidualną akcją popisał się Grzegorz Pasiut, przerwaną dopiero faulem Jarosława Kuca. Zawodnik gości powędrował na ławkę kar, a Cracovia po strzale Leszka Laszkiewicza zdobyła czwartą bramkę. Od tego momentu spotkanie straciło na dynamice, a obie drużyny jakby już nie miały ochoty do gry.
Za trzecią tercję trener Rohaček powinien nieco zganić swoich zawodników, podobnie jak trenerzy Zagłębia. Obie drużyny niechlujnie rozgrywały swoje akcje, sporo było pomyłek i niedokładności. Swoimi umiejętnościami mógł szczególnie popisać się Rafał Radziszewski, który kilkukrotnie uchronił swój zespół od utraty gola. Warto wspomnieć akcję z 52. minuty. Przed jego bramką znalazło się dwóch zawodników Zagłębia, którzy zamiast strzelać, wycofali krążek do nadjeżdżającego Tomasza Kozłowskiego, a sami zjechali do boku. Zawodnik gospodarzy uderzył precyzyjnie tuż przy słupku, a gumę tylko sobie znanym sposobem wybił popularny Radzik. W chwilę później grający w osłabieniu gospodarze zdobyli piątą bramkę. Z lewej strony potężny strzał oddał Mariusz Dulęba i stojący w bramce Zagłębia Tomasz Dzwonek mógł wyjąć gumę z sieci. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie.
W środowy wieczór obie drużyny uraczyły nas ciekawym widowiskiem, ale Comarch Cracovia była niczym doświadczony bokser, który wyprowadza bolesne ciosy i bez litości punktuje przeciwnika. W piątek czeka nas spotkanie w Sosnowcu, które zapowiada się bardzo ciekawie.
Comarch Cracovia - KH Zagłębie Sosnowiec 5:0 (2:0, 2:0, 1:0)
1:0 - Grzegorz Pasiut (Leszek Laszkiewicz) 7’
2:0 - Mikołaj Łopuski (Damian Słaboń) 16’
3:0 - David Kostuch (Rafał Martynowski, Petr Dvořak) 23' 5/4
4:0 - Leszek Laszkiewicz (Jarosław Kłys, Patryk Wajda) 33’ 5/4
5:0 - Mariusz Dulęba 54’ 4/5
Składy:
Cracovia: Radziszewski (Raszka) - Wajda, Kłys, L. Laszkiewicz, Pasiut, D. Laszkiewicz (14) - Wilczek, Noworyta, Łopuski (2), Słaboń, Piotrowski - Sznotala, Prokop (2), Kostuch, Dvořak, Martynowski - Dulęba (8), Guzik (2), Witowski, Rutkowski, Sarnik.
Zagłębie: Dzwonek (Blot) - Cychowski (6), Kulik (2), Twardy, Voznik (2), Dołęga - Duszak, Kuc (2), M. Kozłowski (2), T. Kozłowski, Białek (4) - Jaskólski (2), Banaszczak, Podsiadło (2), Zachariasz (2), Bernat - Stokłosa, Jarnutowski, Gorczyca.
Kary: Cracovia - 28; Zagłębie - 24.
Sędzia: Włodzimierz Marczuk.
Widzów: ok. 1400.