Przemysław Lorenc: Do złota brakuje już tylko dwóch wygranych.
Daniel Laszkiewicz: Wykonaliśmy pierwszy krok. Jesteśmy dopiero w połowie drogi. Ciężko się dzisiaj grało. Czuliśmy długą przerwę w nogach, dlatego pierwsza tercja była taka chaotyczna. Na szczęście zdobyliśmy gola. Teraz przenosimy się do Tychów.
Decydująca okazała się druga tercja.
- Tak, strzeliliśmy cztery bramki. Ustawiliśmy cały mecz w tym czasie. Cieszymy się z tego zwycięstwa niesamowicie.
Mówisz, że grało się ciężko, ale na tle tyszan wyglądaliście lekko.
- Może tak to wyglądało z góry. Wszyscy chłopcy oddali sporo siły w tym meczu. Muszę im za to pogratulować, że walczyli do końca, do ostatniej minuty. Podziękować należy też kibicom, którzy stworzyli świetną atmosferę.
Jedynym słabym akcentem było zachowanie Grzegorza Pasiuta.
- Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Te sprawy załatwimy w szatni. Nie widziałem tego zdarzenia, ale zęby chyba nie poleciały. Było to złe zachowanie i Grzesiek poniósł za to karę.
Która bramka była w poniedziałkowym meczu najważniejsza. Być może twoja na 2:0?.
- Nie wiem czy pierwsza czy druga. Na pewno trzeci stracony gol podciął GKS skrzydła. Widać było, że od tego momentu kontrolowaliśmy grę.
Najlepiej się kończy akcje brata?
- Akurat tak się złożyło, że Leszek rzucił dwa takie podania, że aż wstyd było nie wykorzystać sytuacji. Ja zrewanżowałem się ładnym podaniem, ale akurat się mu nie udało. Czasem i tak bywa.
W drugim meczu nie zobaczymy obok Grzegorza Pasiuta także Adriana Parzyszka. To chyba spore osłabienie dla GKS?
- Na tym etapie rozgrywek można powiedzieć, że każdy stracony zawodnik to duże osłabienie. Dziś widać było zaangażowanie i nie ważne w jakich składach trzeba walczyć do ostatniej sekundy.
Czy twoim zdaniem rywalizacja wróci jeszcze do Krakowa?
- Nie mówię, że skończymy wszystko w Tychach. Czekają nas dwa ciężkie mecze. Zaczynamy od środy. Skupmy się na najbliższym spotkaniu.
Sytuacja podobna jak w półfinale z JKH. Łatwe zwycięstwo na początek, a potem ciężka przeprawa w Jastrzębiu.
- Pamiętajmy, że Jastrzębie było bardzo niewygodną drużyną. Oni na wyjazdach tracili sporo ze swoich atutów, a na swoim lodzie byli szalenie niebezpieczni. Każdy mecz jest inny i nikt nam się na lodzie nie położy tylko dlatego, że pierwszy mecz przegrał wysoko. Jesteśmy nastawieni na walkę w kolejnych meczach.