Oświadczenie Ladislava Spisiaka, byłego trenera Aksam Unii Oświęcim

Były trener Aksam Unii Oświęcim Ladislav Spisiak postanowił pisemnie odnieść się do oświadczenia wydanego przez zarząd klubu. Według słowackiego szkoleniowca nie jest ono zgodne z prawdą. Prezentujemy najpierw akapity z oświadczeniem zarządu,a następnie riposty Słowaka.

Michał Konarski
Michał Konarski

Oświadczenie zarządu Aksam Unii Oświęcim w sprawie Ladislava Spisiaka:

1.Przede wszystkim, nie jest prawdą jakoby trener Spišiak został wezwany na spotkanie zarządu za pośrednictwem sms. Prezes klubu dwukrotnie przeprowadził rozmowę telefoniczną ze szkoleniowcem, prosząc go o spotkanie następnego dnia. Wysłanie wiadomości sms było jedynie kolejnym trzecim przypomnieniem o ww. spotkaniu. Pragniemy zaznaczyć, że Pan Spišiak trzykrotnie w okresie ostatnich tygodni, odmawiał spotkania z zarządem tłumacząc swoja nieobecność sprawami prywatnymi tj. "wizyty w Urzędzie Skarbowym". Czy pracodawca jakim jest klub może tolerować takie zachowanie swojego pracownika?

2. Nieprawdą jest, że trener Spišiak został poinformowany o rozwiązaniu umowy z mediów elektronicznych. Zarząd zobligował Pana Kazimierza Jarnota, jako dyrektora sportowego najbliżej współpracującego z trenerem do wykonania czynności mających na celu poinformowania samego zainteresowanego o zakończeniu współpracy z drużyną Aksam Unia Oświęcim.

3. Nie polega również na prawdzie, że przedstawiciele klubu oraz sponsor generalny oczekiwali osiągnięcia przez drużynę Aksam Unia Oświęcim 6 miejsca w tabeli w sezonie ligowym 2010/2011. Od początku rozmów stanowisko klubu było jednoznacznie określone. Aksam Unia Oświęcim powinna zakwalifikować się do finałów Pucharu Polski oraz zakończyć rozgrywki ligowe w strefie medalowej.

4. Trener Spišiak poprosił, aby dać mu wolną rękę w poszukiwaniu obcokrajowców, na co Zarząd przystał. Zatrudnienie takich zawodników jak Panowie Riha i Krajci nie zmieniło naszych oczekiwań względem wyniku sportowego, gdyż takiej klasy zawodnicy mieli znaleźć się w naszej drużynie. Zwiększenie oczekiwań sportowych nastąpiło po kolejnych transferach zawodników takich jak Panowie: Łukasz Wilczek, Paweł Dronia, Miroslav Zatko, Marcin Jaros czy Petr Valusiak.

5. Twierdzenia Pana Spišiaka, jakoby zawodnicy Aksam Unii Oświęcim nadużywają alkoholu po treningach, nie miały odzwierciedlenia w przedstawianych informacjach Zarządowi przez dyrektora sportowego klubu, który w tym czasie był jedyną osobą z Zarządu, która rozmawiała z trenerem na tematy sportowe. W tej kwestii Zarząd również pragnie się wypowiedzieć w kolejnym punkcie.

6.Nieprawdą jest, jakoby którykolwiek członek Zarządu Aksam Unia Oświęcim, a w szczególności Pan wiceprezes klubu Ryszard Kowalówka, ingerowali w skład i taktykę drużyny z Oświęcimia. Na początku września Pan trener poprosił, aby w sprawach sportowych kontaktował się z nim tylko i wyłącznie Pan Kazimierz Jarnot jako dyrektor sportowy, na co zarząd wyraził zgodę.

7. Oczywistym kłamstwem jest rozpuszczana powszechnie informacja, że rozwiązanie umowy z trenerem inspirował Pan Ryszard Kowalówka. Informacja ta jest kolportowana głownie przez nieprzychylne klubowi środowiska skupione wokół tzw "grupy kawiarnianej" co jest zachowaniem wybitnie nagannym.

8.Zarząd Aksam Unia Oświęcim, pragnie również poinformować, że nie tylko pozycja w lidze jest oceną pracy trenera w każdym klubie. Jest bowiem wiele czynników, które składają się na tą ocenę. Nieporozumienia na linii Zarząd Klubu a trener, powstały w wyniku nieodpowiedniego zachowania się trenera nie tylko wobec zawodników, sztabu szkoleniowego, Zarządu klubu, ale również wobec głównego sponsora klubu - Pana Adam Klęczara. Trener Ladislav Spišiak lekceważył podstawowe zasady kultury, ale także organizacji w klubie. Przykładami mogą być tu następujące wydarzenia:

a) W ocenie zdrowia zawodników nie konsultował swych decyzji z lekarzem klubowym Panem Adam Szlachcicem. Sam oceniał kto jest zdrowy a kto chory. Przyczyną takiej postawy było między innymi zapalenie płuc jakie przeszedł Marcin Jaros.

b) Podczas jedynego spotkania trenera z właścicielem firmy Aksam, zawodnikami oraz działaczami klubu, Pan Spišiak obraził słownie w sposób wulgarny, wieloletniego masażystę kadry narodowej oraz pracownika naszego klubu Pana Mirosława Zająca, podważając jego wieloletnie kompetencje zawodowe.

9.Wiele do życzenia pozostawia również praca Pana Spišiaka z młodymi zawodnikami. Stwierdzenie, cyt. że: "junior jest tylko do otwierania boksu, a nie do grania", jest mało profesjonalne. Pragniemy tu przypomnieć, że tacy zawodnicy jak Piotrowicz czy Żogała, są reprezentantami kraju w swojej grupie wiekowej. Mają oni stanowić przyszłość naszej drużyny, która powinna być oparta przede wszystkim na naszych wychowankach.

Niezależnie od powyższego, korzystając z dostępnych możliwości, przeanalizowano przygotowanie kondycyjne zespołu. Okazało się, że żaden z zawodników nie jest wydolnościowo przygotowany do rozgrywek PLH w sposób odpowiedni. Zawodnicy naszej drużyny trenowali z najmniejszą intensywnością w całej PLH, czego efekty są coraz lepiej widoczne, im bliżej końca rozgrywek.

Zarząd Aksam Unia Oświęcim pragnie z całą stanowczością zaznaczyć, że warunki pracy, jakie otrzymał trener Ladislav Spišiak do wykonywania swoich obowiązków, były wręcz wzorowe. Dzięki firmie Aksam, wszelkie prośby i życzenia szkoleniowca były spełniane. Przykładem może tu być zakupienie programu do analizy przebiegu spotkań, którym nie dysponuje nawet nasza kadra narodowa. Nie wspominając już o samochodzie służbowym, wygodnym mieszkaniu, telefonie służbowym, Internecie, obiadach (rachunki za wszystkie media pokrywał klub). Jednocześnie szkoleniowiec otrzymał wolną rękę przy kolejnych wzmocnieniach drużyny. Nadmieniamy, że oczekiwania trenera z każdym dniem były większe, choć często kuriozalne takie jak choćby trzykrotna wymiana łóżek w mieszkaniu trenera, gdyż żadne w jego ocenie nie było wygodne, czy też oczekiwania zmiany otrzymanego samochodu służbowego na lepszy.


Mając na uwadze wiele niedomówień i błędnych fałszywych informacji , w dniu 29 stycznia odbyliśmy spotkanie z przedstawicielami naszych kibiców. Mogli oni zadać wszelkie nurtujące ich pytania zarówno głównemu sponsorowi Panu Adamowi Klęczarowi, Zarządowi Aksam Unia Oświęcim oraz samym zawodnikom naszego klubu.

Zarząd Aksam Unia Oświęcim, wyraża nadzieję, że sprawa zakończenia współpracy na linii Klub, a Pan Spišiak zostanie ostatecznie zakończona. A Nasi kibice wesprą, w tych trudnych chwilach naszych zawodników oraz sztab szkoleniowy, w osiągnięciu celu jakim jest medal w tak pięknej dyscyplinie jakim jest hokej.



Opinia Ladislava Spisiaka:

1. Pan Roman Wójcik nie dzwonił do mnie, ale po meczu w Sanoku około godz. 20:30 powiedział mojemu asystentowi, p. Wielochowi, że mam przyjść do klubu następnego dnia o 9:00. Trzy dni wcześniej zakomunikowałem klubowi, iż po spotkaniu w Sanoku będę musiał pilnie udać się na Słowację. Pan Wójcik wysłał smsa, a dlaczego nie mógł poinformować mnie o tym osobiście?! Prawda jest taka, że nie spotkał się, bo spotkanie to powinno być po meczu z Nowym Targiem, ale Unia wygrała i to chyba nieco pokrzyżowało plany zwolnienia mnie włodarzom klubu. Przygotowany do pracy był już bowiem Pan Suchanek. Po meczu spotkał się ze mną p. Klęczar i oznajmił, że wszystko ok i będę kontynuował swoją pracę. Wydawało mi się, że się nawzajem szanujemy, ale byłem w błędzie. P. Kowalówka chciał mnie odwołać, ale postanowił dać mi jeszcze jedną szansę – mecz w Sanoku. Niestety przegraliśmy, ale byliśmy przecież bardzo osłabieni. Tymczasem dostałem wypowiedzenie umowy, opublikowane zresztą w Internecie. To pokazuje, że komuś naprawdę zależało, by mnie odwołać.

2. Plany p. Kowalówki najprawdopodobniej nie zostały skonsultowane z p. Jarnotą, ponieważ dowiedziałem się o tym nie od niego, a z Internetu. P. Klęczar był w tym czasie na nartach i poinformował mnie, iż po Meczu Gwiazd spotykamy się i kończymy współpracę.

3. Trudno mi szukać argumentów na moją korzyść, ponieważ wszystko zostało powiedziane podczas wstępnych rozmów, jeszcze na Słowacji. Planem było co najmniej 6. miejsce i pierwsza runda play off. W przypadku zdobycia wyższego miejsca, gracze mieli dostać premię i mam na to dowód na piśmie. Celem p. Klęczara było, by dostać się do finału Pucharu Polski (cel osiągnięty) oraz co najmniej czwarta pozycja po rundzie zasadniczej (cel osiągnięty, strata 1 punktu do trzeciego miejsca!)

4. Odpowiedź jest w punkcie trzecim. Tak więc postawiliśmy sobie za cel miejsce w czwórce i awans do półfinału fazy play off. Uważałem, że jeśli dostaniemy się do finału, to będziemy w nim walczyć z Cracovią. Nie mogłem jednak pracować, bo zaczęły ingerować wymienione wcześniej osoby.

5. Pierwszy raz zauważyłem u zawodników nadużywanie alkoholu podczas obozu treningowego w Ustce. Było to widać po problemach z koncentracją. Alkohol był przeze mnie surowo zakazany. W dniu 26 czerwca 2010 w godzinach od 22:00 do 23:00 postanowiłem sprawdzić, czy moje podejrzenia są słuszne i okazało się, że 7 graczy piło, łamiąc mój stanowczy zakaz. Oznajmiłem graczom, iż nałożę kary dyscyplinarne za takie zachowanie. Potem przyszedł do mnie kapitan drużyny i powiedział, że takie postępowanie nie jest opisane w kodeksie dyscyplinarnym i nie można być za to karanym. Po kilku rozmowach zdecydowałem się anulować ewentualną karę, bo był to incydent, który zdarzył się po raz pierwszy. Nie publikuję nazwisk graczy, którzy pili, przekazałem je tylko panu Klęczarowi. Umówiłem się z nim, że następny podobny przypadek będzie już surowo karany. We wrześniu skontrolowano jednego z graczy po treningu i wynik był pozytywny, a więc zawodnik był pod wpływem alkoholu (był to jeden z "siódemki" w Ustce). Kierownictwo klubu wraz ze mną postanowiło obniżyć temu hokeiście kontrakt o 30% w skali miesiąca. Innym dowodem na to, jest fakt, iż ten zawodnik kilka razy wraz z pewnymi osobami z klubu pojawił się w barach i pubach w Oświęcimiu. Po meczu w Pucharze Polski w godzinach porannych, przed treningiem ponowanie skontrolowano pięciu graczy i wyszło, że mieli od 0,7 do 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu… Zajmowałem się już karą finansową, ale znów zaskoczył mnie pan Klisiak, który ponownie mnie przeprosił…


6. Tutaj p. Kowalówka powiedział również tylko część prawdy. Co prawda nie wywierał na mnie presji odnośnie ustalania kadry meczowej. Jednak z poprzednimi trenerami widywał się niemalże codziennie na porannej kawie. Ze mną nie spotkał się ani razu. Jedyny kontakt z nim miałem podczas meczów kontrolnych. Wtedy to powiedział mi, że Riha i Krajci nie są żadnymi wzmocnieniami dla Unii. Odparłem, aby dał im szansę i poczekał. Jeśli nie sprawdziliby się, decyzję pozostawiłbym władzom klubu. Wątpliwości były też odnośnie Flasara. Stwierdzono bowiem, że także jest za słaby do drużyny,a Unia ma lepszych obrońców, takich jak Cinalski, czy Połącarz. Odpowiedziałem mu, iż według mnie musimy mieć w składzie co najmniej ośmiu defensorów na fazę play off.

7. Wiem na 100%, że za moim odwołaniem był głównie p. Kowalówka oraz p. Klisiak. Wkrótce po meczu z Sosnowcem zaczęto prowadzić rozmowy z trenerem Suchankiem. Miały one oczywiście na celu, aby dowiedzieć się, czy jest on chętny, by zastąpić mnie na stanowisku szkoleniowca Unii. Zrobiono zamieszanie i w następnych meczach miałem duże problemy ze składem, gdyż na ławce siedzieli zmiennicy o nie najwyższej klasie sportowej.

8. Nie wiem, czy moje zachowanie wobec pana Klęczara było nieodpowiednie. Nasza współpraca układała się bowiem bardzo dobrze. Poprosił mnie nawet o mój numer telefonu, gdy byłem już na Słowacji, bo nie wykluczał współpracy także w następnych sezonach. Ja też tego nie wykluczam, ale z klubu musiałoby zniknąć od 2 do 5 graczy oraz p. Kowalówka.

a) To kolejne kłamstwo, bo lekarza klubowego spotykałem tylko na meczu i nie miałem z nim żadnego innego kontaktu. Zmiana nastąpiła natomiast po moim odejściu, kiedy to lekarz zaczął regularnie pojawiać się w klubie i kontaktować z trenerem Suchankiem. Między mną, a graczami była taka umowa, że sami mnie informowali o swoich ewentualnych urazach, czy kontuzjach. Tak było też z Marcinem Jarosem, który jednak sam bardzo chciał zagrać w PP i może to potwierdzić jeden z graczy zespołu.

b) Pan Zając znacznie lepiej sprawdziłby się w roli dyrektora klubu, niż masażysty. Masażysta jest zawsze bowiem pewnego rodzaju "sługą", ale w Unii było to chyba nieco inaczej. Mogą to potwierdzić gracze. Widział to p. Klęczar, którego informowałem o takim stanie rzeczy. Powiem tylko tyle, że gdyby tak zdarzyło się na Słowacji, to masażysta pracowałby 5 minut i zostałby odwołany ze swojego stanowiska.

9. Moja reakcja na młodych graczy była zupełnie inna. Powiedziałem, iż u mnie może grać tylko Piotrowicz i to w meczach, gdy gramy na cztery "piątki". Zawsze dostawał wtedy szansę i zbierał pochlebne opinie. Żogała natomiast z pewnością nie dorastał umiejętnościami do innych obrońców klubu Unia Oświęcim. Założeniem było jednak, by mieć zawsze tych dwóch młodych w kadrze, ale po prostu nie łapali się oni do podstawowego składu zespołu.

Odnośnie przygotowania kondycyjnego, to nawet nie ma sensu, bym to komentował, ponieważ taką opinię mógł wyrazić chyba tylko kompletnie niezorientowany człowiek, który rzadko zasiada na trybunach i obserwuje hokeja. Może gdybym nie przeprowadzał badań na obecność alkoholu oraz pozwalał graczom przesiadywać w pubach, ta opinia byłaby inna. Wiem, że po moim wyjeździe kilku graczy zaczęło regularnie chodzić do barów, bo po prostu nie mieli już żadnych obaw i zahamowań.

Warunki pracy były dość średnie, nawet w porównaniu do tych przeciętnych na Słowacji. Samochód, telefon i zakwaterowanie w Oświęcimiu. Wideo jest chyba już w tej chwili dostępne dla każdego, ale tam to chyba był rarytas. Nie wiem, czy jestem wymagający, ale dostałem 14- letni samochód, który w trakcie przymrozków miał problemy z ruszeniem z miejsca. Poprosiłem o wymianę. Dla porównaniu w HC Martin "na powitanie" dostałem Skodę Oktawię 1.6. Ponadto w Oświęcimiu otrzymałem łóżko, na którym w zasadzie nie dało się spać (wyboiste i niewygodne). Łóżko do dostałem od p. Zająca, któremu było niepotrzebne i chciał je wyrzucić. Potrzebne było drugie łóżko, które kosztowało 500 zł.

Na spotkaniu z kibicami Unii, 29 stycznia powiedziałem całą prawdę i wydaje mi się, że została ona przyjęta.

Co do p. Klisiaka, to nikt nie może mu odmówić jego hokejowych zasług, ale należy pamiętać, że nie powinno robić się intryg przeciwko trenerowi, które mają na celu zwolnienie go i znalezienie miejsca dla kogoś innego. Hokej to gra dla widza, który chce zobaczyć walkę, dobre wyniki i Waldka na to stać. Do jego prób po prostu przyłączyli się niektórzy z drużyny i tak zakończyła się nasza współpraca. Wywarło to wpływ na p. Klęczara, który tego nie chciał, ale był pod ścianą.
Życzę drużynie i kapitanowi wielu sukcesów, dla niego może nie tylko sportowych, ale też jako manager, bo sam stwierdził, że w drużynie muszą grać młodzi. Byłby on ekspertem w porównaniu do ludzi, którzy prowadzą ten klub w chwili obecnej.

Chciałbym, by Unia osiągała wiele sukcesów, a kibice mieli przyjemność z oglądania poczynań zespołu.


Ladislav Spisiak, Martin

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×