Dobre i złe wieści z Sosnowca

W sosnowieckim Zagłębiu zaczęły pojawiać się problemy, zarówno kadrowe, jak i finansowe. Obecnie grać nie mogą ważni hokeiści, a drużyna nie pojechała na mecz Pucharu Polski, lecz jest jedna dobra wiadomość - w klubie zostaje Robert Kostecki, któremu niedawno wręczono miesięczne wypowiedzenie.

W tym artykule dowiesz się o:

W Sosnowcu wiele się dzieje. Wręczane są wypowiedzenia, które są formą mobilizacji (czytaj więcej na ten temat). Obaj odbiorcy wypowiedzeń nie kryli swojego oburzenia, a Robert Kostecki otwarcie przyznał, że rozpoczął poszukiwania nowego klubu.

- Zagrałem siedem meczów i wydaje mi się, że nie grałem źle, później pechowo miałem kontuzję, powinienem dłużej leczyć się, gdyż lekarz nie pozwolił mi trenować, jednak na własną odpowiedzialność wróciłem, by pomóc drużynie. Jestem zaskoczony, nie wiem co mam powiedzieć, starałem się z prezesem wyjaśnić, jak i dlaczego tak się stało. Nie uzyskałem jasnej odpowiedzi, tylko hasło, że jest to forma mobilizacji. Nie ukrywam, że jestem w trakcie poszukiwania klubu, rozmawiałem już z dwoma zespołami - powiedział po meczu z Ciarko Sanok (rozegranym 6 listopada br.) Kostecki.

Hokeista spotkał się z prezesem spółki Marcinem Fallem i doszli do porozumienia, którego efektem jest decyzja, że Robert Kostecki nadal będzie reprezentował barwy sosnowieckiego Zagłębia. Powodem wręczenia wypowiedzenia były podobno najwyższe zarobki zawodnika w drużynie, czyżby Kostecki zdecydował się na obniżkę pensji?

Prezes Fall przyznaje, że budżet nie jest z gumy, z czego można wnioskować, że spółka ma problemy finansowe. - Myślę, że jeszcze w tym roku podpiszemy nowe umowy sponsorskie, a bardzo prawdopodobne, że od przyszłego roku wejdzie większy kapitał - zapewnił prezes. Obietnice są jednak tylko słowami, za które nie da się opłacić choćby rachunków. W Sosnowcu krążą słuchy, że pensje nie są wypłacane. Ten fakt można łatwo połączyć z tym, że Zagłębie nie pojechało do Torunia, gdzie we wtorek 15 listopada miało walczyć z miejscową Nestą w ramach Pucharu Polski. Oficjalnym powodem jest duża liczba kontuzji - aż siedmiu zawodników nie mogło zagrać w tym spotkaniu. Jednak wyjazd na mecz mógł okazać się droższy od kary, którą klub zapłaci PZHL.

Drugim głównym problemem po finansach są kontuzje. Karel Horny nie będzie mógł grać przez najbliższy miesiąc, po tym jak w meczu z Ciarko Sanok (6 listopada br.) doznał urazu oka, Tomasz Dzwonek, który złamał palec w tym samym spotkaniu również nie może grać. Lepiej wygląda sytuacja Martina Voznika, który z powodu uszkodzonej szczęki czeka na specjalną maskę i najprawdopodobniej będzie mógł zagrać w najbliższym ligowym spotkaniu z Podhalem Nowy Targ (18 listopada br.). Grać nie może również drugi z członków czeskiego duetu Jiri Zdenek, który ma problemy z pachwinami. Natomiast Jarosław Dołęga będzie musiał poddać się zabiegowi wszycia specjalnej siatki wzmacniającej z powodu kontuzji więzadeł pachwiny. Do gry może wrócić najwcześniej za miesiąc, a najpóźniej za dwa.

Pod koniec października do Sosnowca przyjechał nowy Rosjanin - Stepan Wasilitsow. Jednak na początku następnego miesiąca katowicki dziennik Sport podał, że sprawa jego transferu skomplikowała się, gdyż zawodnik pojechał do Kaliningradu, gdzie miał otrzymać roczną wizę, ale na granicy okazało się, że źle obliczył czas trwania pierwszej, krótkoterminowej wizy i przekroczył o jeden dzień czas spędzony w kraju, przez co dostał pieczątkę do paszportu i zakaz powrotu do Polski.

Obecnie wiadomo więcej w tej sprawie. Wasilitsow ma specjalny dokument do odebrania w Olsztynie, ale nie może po niego pojechać, gdyż jest unieruchomiony w Kaliningradzie. Działacze Zagłębia starają się załatwić sprawę tak, by hokeista odebrał dokument w Konsulacie Generalnym Rzeczpospolitej Polskiej w Kaliningradzie.

Źródło artykułu: