Podczas meczu w Tychach jeszcze do 30. minuty zapowiadało się na deklasację przyjezdnych. Gospodarze prowadzili bowiem 6:0, a zdobywanie kolejnych bramek przychodziło im z niebywałą łatwością. Zamiast jednak powiększać swoją przewagę, tyszanie chyba rozluźnili się, co spowodowało, że do końca tej odsłony goście pokonali bramkarza GKS-u aż czterokrotnie. Zdaje się, że gdyby nie fatalna pierwsza część pojedynku, to nowotarżanie mogliby nawiązać walkę. - Dokładnie tak. Wyszliśmy z zimnego autobusu, bo zepsuło się nam ogrzewanie. Niestety, trochę to trwało zanim się rozgrzaliśmy - powiedział Mariusz Jastrzębski.
Niedługo gracze z Nowego Targu rozpoczną walkę o utrzymanie w Polskiej Lidze Hokejowej. Ich rywalem będzie drużyna, która nie zdoła zakwalifikować się do fazy play off, zatem przed nowotarżanami trudna przeprawa. - Atmosfera, pomimo sytuacji, w jakiej się aktualnie znajdujemy, jest dobra. Niedługo zaczną się najważniejsze boje w sezonie. Myślę, że akumulatory, które ładowaliśmy w grudniu, odpalą właśnie podczas tych decydujących potyczek.
Hokeistów MMKS-u Podhale czeka teraz ciężki mecz z ComArch Cracovią, którą niedawno sensacyjnie ograli w spotkaniu wyjazdowym. Mistrzowie Polski wciąż walczą jednak o awans do gry o medale i zapewne będą bardzo zmotywowani. - Cracovia zagra przeciwko nam z nożem na gardle, także z pewnością będzie to trudny rywal. My wyjdziemy na trochę większym luzie, co nie oznacza oczywiście, że będziemy mniej skoncentrowani.