Przed rozpoczęciem mistrzostw starcie pomiędzy reprezentacjami Czech i USA można byłoby określić mianem hokejowego hitu. Dyspozycja obu zespołów w fazie grupowej mistrzostw globu mocno zweryfikowałaby jednak taką opinię.
Dotychczas formą imponowali tylko nasi południowi sąsiedzi. Czesi na inaugurację mistrzostw pokonali samych Rosjan (3:0). W grupie A główni zainteresowani doznali tylko jednej porażki i ostatecznie awansowali do ćwierćfinałów z pierwszego miejsca. Na przeciwnym biegunie znaleźli się aktualni wicemistrzowie świata. Amerykanie do ostatniego pojedynku w grupie B musieli drżeć o awans do 1/4 finału. Ostatecznie przegrana 2:3 po dogrywce ze Słowacją zapewniła hokeistom zza oceanu batalię o półfinał.
Pierwsza tercja potwierdziła obraz gry, jaki obie reprezentacje zaprezentowały w fazie grupowej. Od pierwszego gwizdka sędziów stroną dominująca byli Czesi, którzy w całej pierwszej tercji oddali cztery razy więcej strzałów od przeciwników (8-2). Po 20 minutach wynik całego pojedynku nie był jednak jeszcze rozstrzygnięty, bowiem podopieczni Vladimira Vujtka, mimo sporej przewagi, prowadzili tylko 1:0 po bramce z rzutu karnego Thomasa Zohorna.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch dla TVP: jestem pozytywnie zaskoczony Horngacherem (Źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Po drugiej tercji obraz meczu nie zmienił się. Czesi przez kolejne osiemnaście minut nie mogli otrząsnąć się z szoku, jakim był dla nich wyrównujący gol Austona Matthewsa. Amerykanie strzelili bramkę na 1:1 w 22 minucie. Do końca drugiej części spotkania wyniki nie uległ zmianie. Reprezentanci Czech schodząc na ostatnią w tym pojedynku przerwę mogli odczuwać duże zdenerwowanie, bo stracili bramkę i do tego trzykrotnie nie wykorzystali gry w przewadze pięciu na czterech.
Losy pojedynku nie rozstrzygnęły się w regulaminowym czasie gry. W trzeciej tercji obie drużyny miały swoje szanse na zdobycie zwycięskiej bramki, ale na posterunku stawali albo bramkarze albo brak szczęścia jednego z zespołów. Wyniki w fazie grupowej obu drużyn oraz pierwsza tercja czwartkowego spotkania nie wskazywały na to, aby triumfatora tego meczu wyłoniły dopiero rzuty karne. W dogrywce ani Czesi ani hokeiści z USA także nie zdobyli jednak bramki.
W fazie play-off, gdzie o wszystkim decyduje jeden mecz, wcześniejsze wyniki nie mają znaczenia. Dobitnie pokazała to większa część tego spotkania oraz rzuty karne. W nich bohaterem USA został bramkarz Keith Kinkaid. Gracz New Jersey Devils obronił wszystkie trzy strzały Czechów. Z kolei jego vis a vis Dominik Furch przepuścił strzał Austona Matthewsa, co zapewniło USA wiktorię 2:1 i awans do półfinału.
W nim drużyna z Ameryki Północnej, obrońca srebrnego medalu zmierzy się z reprezentacją Kanady, która w drugim półfinale w Sankt Petersburgu rozgromiła Szwecję 6:0.
Czechy - USA 1:2 (1:0, 0:1, 0:0, d. 0:0, k. 0:1)
Bramki:
1:0 - Thomas Zohorna 16'
1:1 - Auston Matthews (Frank Vatrano) 22'
1:2 - Auston Matthews - rzuty karne
Strzały: 32-28
Kary: 12-12
Składy:
Czechy:
Furch - Jerabek, Jordan, Cervenka, Plekanec, Pastrnak - Kolar, Simek, Birner, Kovar, Repik - Kempny, Kundratek, Kaspar, Zohorna, Kousal - Doudera, Faksa, Zatovic, Filippi, Koukal
USA:
Kinkaid - Wideman, Hanifin, Larkin, Matthews, Foligno - Murphy, McCabe, Nelson, Hinostroza, Vatrano - Warsofsky, Skjei, Compher, Schroeder, Motte - Santini, Maroon, Hendricks, Fasching, Wood