W pierwszym dniu turnieju mistrzostw świata dywizji 1A, reprezentacja Polski przegrała z Włochami 1:3. Porażkę poniosła także Słowenia, która musiała uznać wyższość Wielkiej Brytanii. Poniedziałkowe spotkanie było zatem ważne dla obu ekip, jeśli chciały zachować szansę na walkę o elitę.
Biało-Czerwoni byli świetnie dysponowani tego dnia i sprawili ogromną niespodziankę, pokonując faworyzowaną Słowenię 4:2.
- Przed MŚ liczyliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Z Włochami się nie udało, ale ze Słowenią już tak. Słowenia nie gra najlepszego turnieju, ale rozegraliśmy niezły mecz, świetnie bronił Odrobny, byliśmy skuteczni - mówi w rozmowie z portalem "sport.tvp.pl" Mariusz Czerkawski, były reprezentant Polski.
Jednym z architektów tego zwycięstwa był Marcin Kolusz. Kapitan reprezentacji Polski perfekcyjnie wykonał rzut karny, po którym Biało-Czerwoni prowadzili 3:1. - Nie myślimy o tym, co ten mecz nam może dać. Chcemy wygrywać w każdym meczu, każdego rywala zmusić do wielkiego wysiłku i na końcu zwyciężać. Dopiero po turnieju sprawdzimy, które miejsce zajmujemy w tabeli. Na pewno damy z siebie wszystko - podkreśla Kolusz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
- Wygrana ze Słowenią nie może sprawić, że się wyluzujemy. Wręcz przeciwnie, po dniu przerwy musimy pokonać Brytyjczyków, potem gospodarzy Węgrów, a w sobotę Kazachów - uważa Czerkawski.
Turniej w Budapeszcie potrwa do soboty. Awans do elity wywalczą dwa najlepsze zespoły. Ostatnia drużyna będzie w przyszłym roku rywalizować w mistrzostwach świata dywizji 1B.
- Po wygranej nad Słowenią cel, który był przed turniejem marzeniem, stał się namacalny. O awansie możemy jednak zacząć myśleć dopiero przy zwycięstwie w każdym kolejnym meczu - komentuje były reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Niesamowity gol w 3. Bundeslidze