Obudzić kibiców uśpionych zimą - rozmowa z Pawłem Ruszkiewiczem

W styczniu 2014 roku, polscy fani ice racingu ponownie będą mogli emocjonować się turniejami na torze lodowym Błonie w Sanoku. Turniej z Podkarpacia ma być też transmitowany w telewizji.

W tym artykule dowiesz się o:

Szczepan Szczęsny: Niewiadomą po pierwszym komunikacie była oficjalna nazwa turnieju, który odbędzie się w ostatni weekend stycznia na "Błoniu". Czy będzie to po prostu VII Sanok Cup, czy jednak zupełnie inny szyld?

Paweł Ruszkiewicz: To zależy od stacji telewizyjnej, która pokaże turniej oraz od sponsorów, których uda się pozyskać. Na razie trwają rozmowy i używamy nazwy Ice Racing Sanok Cup, gdyż jest to kontynuacja turnieju, który za wyjątkiem 2013 roku zawsze rozgrywany był w Sanoku.

Do końca października miała być znana nazwa stacji, która pokaże na żywo zawody ice speedway'a w Sanoku. Czy możemy w końcu ją ujawnić naszym czytelnikom?

- Za sprawą dużego zaangażowania się w minionym sezonie platformy nc+ w pokazywanie żużla ligowego oraz licznych relacji z innych imprez żużlowych na antenie Polsatu czy też TVP Sport znacznie wzrosło zainteresowanie poszczególnych stacji telewizyjnych sportem żużlowym. Korzysta na tym Sanok i wielkie wydarzenie, jakie czeka nas w styczniu na Torze Lodowym Błonie. Trwają negocjacje z kilkoma stacjami i mam nadzieję, że do 15 listopada będę w stanie podać, kto pokaże na żywo turniej VII Ice Racing Sanok Cup. Pragnę zapewnić, że relacja live na pewno będzie.

Nie wszyscy kibice żużlowi mogą pokonać daleką drogę do Sanoka i to dodatkowo zimą. Rzeszowscy czy tarnowscy kibice mają stosunkowo blisko, ale z Bydgoszczy czy Gorzowa Wlkp. jest naprawdę daleko i zimą jest to prawdziwa wyprawa pod hasłem: "szkoła przetrwania". Muszę nadmienić, że ice speedway to bardzo atrakcyjny produkt telewizyjny. Znakomicie wypełnia zimową lukę kiedy to fani mają tylko newsy o transferach lub nieliczne gale na lodowiskach hokejowych, stanowiących namiastkę prawdziwego speedway’a. Ice racing budzi kibiców uśpionych zimą.

25 stycznia w St. Johann ma odbyć się Challenge Indywidualnych Mistrzostw Świata. Czy nie spowoduje to osłabienia stawki zawodów na Podkarpaciu?

- Nie. Jestem już umówiony z czołowymi zawodnikami, że po zakończeniu zawodów w Austrii przez noc przejadą do Sanoka. Dotyczyć to będzie 8 zawodników rozstawionych w niedzielnym wielkim finale. Tak do Sanoka będzie musiał dotrzeć też nasz lider - Grzegorz Knapp, który powalczy w St. Johann o awans do finałów indywidualnych mistrzostw świata. W sobotniej eliminacji turnieju w Sanoku wystąpi cała światowa czołówka, poza żużlowcami, którzy pojadą w Austrii. Jeden jedyny turniej eliminacyjny do IMŚ oznacza, że wolnych w tym terminie będzie wielu dobrych zawodników. Ci pojadą w sobotę i będą walczyć o awans do niedzielnego finału. Stawka będzie na pewno doborowa. Już dziś zgłasza się do mnie wielu zawodników ze światowej czołówki. Zainteresowany startem w Sanoku jest sam Nikołaj Krasnikow, Franky Zorn czy Antti Aakko!

Jakie przyczyny spowodowały rezygnację z podjęcia się organizacji w 2014 roku imprezy rangi międzynarodowej?

- Przede wszystkim kwestie natury finansowej. Koszty imprez mistrzowskich są zbyt wysokie. Do tego dochodzi spora presja związana z obostrzeniami FIM związanymi z relacją na żywo w telewizji. Ostatnio wytyczne co do sygnału międzynarodowego i grafik rozkładu minutowego otrzymałem z FIM dopiero 6 dni przed zawodami. Przez coś takiego w Sanoku prawie nie zmrużyłem oka. Na razie chcę nieco od tego odpocząć i zamiast wielkiego biznesu wrócić bardziej do zabawy w organizację zawodów lodowego speedway'a. FIM musi zmienić swoje podejście do organizatorów i promotorów zawodów na lodzie. Kryzys jest spory. Od imprez rangi FIM czy UEM (FIM Europe) "odpoczną" tej zimy również promotorzy z Berlina czy Uppsali. To świadczy, że światowa federacja nie ma pomysłu na rozwój wyścigów na lodzie. Nikt nie pracuje nad długoterminową strategią rozwoju tego sportu.

Co z dalszym rozwojem "geograficznym" ice speedway'a w Polsce wobec niepewnej pogody zimą do jazdy na naturalnych zbiornikach i odpuszczenia reaktywacji Stegnów, przynajmniej w najbliższych latach?

- Stegny w Warszawie odpuściłem. To dobry obiekt z możliwością uzyskania licencji i organizacji zawodów. Dziś o żużlu w Warszawie jest bardzo głośno. Może doczekam się propozycji organizacji tam zawodów ze strony poważnych partnerów? Sam nie jestem w stanie tego zrobić.

Dziś mam sporo propozycji by podjąć się prób organizacji zawodów na torach naturalnych. Dałem dobry przykład w 2011 roku w Gnieźnie i Poznaniu jak te zawody mogą wyglądać i jaką mogą stanowić atrakcję dla kibiców. Liczba wejść na filmy z zawodów na jeziorach na portalu YouTube jest całkiem wymowna. Najbliższej zimy na pewno postaram się zorganizować zawody na Jeziorze Maltańskim w Poznaniu. Tam jest dobry klimat dla sportu i chęć wsparcia ze strony władz samorządowych.

Przy okazji chciałbym sprostować informację zawartą w jednej z ostatnich wiadomości. Należy podkreślić, że pomysłodawcą jazdy na Malcie był Bronisław Hahn, a ja z Włodzimierzem Szkudlarkiem staraliśmy się tę ideę jak najlepiej zrealizować.
Poza tym w Wałbrzychu i okolicy aktywnie w kwestię organizacji zawodów na lodzie włączył się klub WSM Chełmiec i jego szef Paweł Isański. Myślę też o zawodach w innych miejscach, ale na razie za wcześnie na upublicznianie ich nazw.

Finał Drużynowych Mistrzostw Świata, w których udanie zadebiutowała reprezentacja Polski ma w przyszłym roku odbyć się w Togliatti. Czy istnieje ryzyko, że zabraknie tam biało-czerwonych, tak samo jak w zeszłym roku w rozgrywanych w Ufie Indywidualnych Mistrzostwach Europy?

- Nie. Pojedziemy na finał DMŚ do Togliatti na pewno. W związku z tym, że IME ponownie organizowane są w Rosji to zrezygnowaliśmy z udziału w tych zawodach.

Co z drugą linią polskiego teamu? Po DMŚ zakończył sezon Paweł Strugała, a Mirosław Daniszewski zmagał się ze sporymi problemami sprzętowymi i dotkliwą kontuzją.

- Paweł postanowił zrobić sobie roczną przerwę w startach. Nie wiem dokładnie jakie są powody. Trzeba jego o to zapytać. Mirek wraz z synem Patrykiem, który chce więcej jeździć tej zimy szykują się do sezonu. Z tego co mówił sam zawodnik śladów kontuzji już nie odczuwa. Sprzętowo, dzięki wsparciu z PZM, powinno być nie gorzej niż rok temu. Do sezonu szykuje się też Michał Knapp – bratanek Grzegorza. Ma już motocykl i razem z Grzegorzem szykują się do sezonu. O powrocie do ścigania na lodzie myśli też Michał Widera. Na pewno będzie miał kto pojechać do Togliatti.

Czy możemy się spodziewać na lodowej tafli nowych twarzy z Polski? W zeszłym roku dosyć mocno obiło się mediom o uszy nazwisko Pawła Hliba.

- Paweł na razie nie dał żadnego sygnału ,że chce zacząć treningi na lodzie. Czekam na jego zgłoszenie, jak i zgłoszenia od innych zawodników. Na pewno pomogę w organizacji treningów. Co do innych zawodników, to są jeszcze dwie osoby z Tarnowa i Krosna, które organizują sobie sprzęt i chcą zacząć treningi oraz starty w najbliższym czasie. "Klasyczni" żużlowcy nie wykazują zainteresowania ice racingiem. Myślę, że środowisko enduro, wyścigów drogowych, żużla na trawie czy motocrossu ma znacznie bliżej do wyścigów na lodzie niż klasyczny speedway. Wynika to z techniki jazdy i sprzętu - teleskopów, sprzęgła i tym podobnych. Do tego straszą wysokie koszty sprzętu do jazdy na lodzie.

Jak aktualnie przebiega współpraca z GKSŻ i Grupą Roboczą kierowaną przez Włodzimierza Kowalskiego, zwłaszcza w świetle tego, że w jednym z wywiadów ice speedway został dosyć niefortunnie nazwany Twoim "prywatnym pomysłem"?

- Pomysł był mój na pewno. Moją pasję podzielili ze mną Bronisław Hahn i Włodzimierz Szkudlarek. Znalazłem liczne grono przyjaciół, którzy wspierają mnie w działaniach organizacyjnych przy wyścigach motocyklowych na lodzie. Bardzo im za to dziękuję. Grupą Roboczą kieruje Włodzimierz Kowalski i jego proszę zapytać co do jej prac.

W styczniu w Sanoku ponownie odbędą się turnieje ice racingu
W styczniu w Sanoku ponownie odbędą się turnieje ice racingu
Źródło artykułu: