Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Takiej ceremonii otwarcia Letnich Igrzysk Olimpijskich jeszcze w historii nie było. Francuzi postanowili zadziwić świat i zorganizować ją nad Sekwaną - na odcinku długości blisko 7 kilometrów, przy około 300 tysiącach kibiców zgromadzonych wokół. Sportowcy z 206 reprezentacji pokażą się całemu światu na łodziach, przy efektownych iluminacjach. Krótko - ma być show w 100. rocznicę pierwszych igrzysk w Paryżu.
Największe show w historii, ale też największe ryzyko zagrożenia. Po raz pierwszy ceremonia nie odbędzie się w jednym miejscu, gdzie łatwiej zadbać o spokój.
Najbardziej ambitnym zadaniem będzie bowiem nie zachwycenie świata, ale niedopuszczenie do aktu terroru i zapewnienie bezpieczeństwa. Ryzyko wystąpienia zagrożenia niestety istnieje, nawet jeśli miejscowe służby wykonają swoją pracę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za widok! Tak medytuje gwiazda futbolu
Bezpieczeństwa mają strzec tysiące funkcjonariuszy, na każdy metr terenu ma przypadać jeden policjant. Do tego szczegółowe kontrole, zamknięte ulice, lotniska, stacje metra. Snajperzy na dachach budynków. I helikoptery patrolujące teren z powietrza. Rzeczywiście, takiej ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich chyba jeszcze nie było.
- Operacja będzie bardzo skomplikowana i wymagająca, a i tak nie wyeliminuje się wszystkich zagrożeń - ostrzega Bertrand Cavallier, były francuski dowódca wojskowy.
Francja w stanie zagrożenia
Podczas 17 dni trwania igrzysk w Paryżu pracować będzie około 60 tysięcy policjantów, żandarmów i żołnierzy. Samą Sekwanę będzie sprawdzać około 100 specjalistów od ładunków wybuchowych. Miasta i okolic strzec będzie blisko 1000 specjalistów od ataków chemicznych, do tego nawet 20 000 prywatnych ochroniarzy.
Do sił bezpieczeństwa zaangażowano nie tylko miejscowych, ale także liczące około 2500 osób posiłki z Niemiec, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy USA. Ma to być największa akcja w historii kraju w czasach pokoju.
Wszystko po to, by nie powtórzyła się tragedia sprzed dziewięciu lat. Wtedy, 13 listopada 2015 roku w Paryżu doszło do serii skoordynowanych krwawych zamachów terrorystycznych, w tym do ataku na salę koncertową Bataclan. W atakach zginęło 130 osób, a ponad 350 zostało rannych. Do zamachów przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Od tego dnia Francuzi żyją w strachu przed terroryzmem, choć po drodze udało się zorganizować tam mistrzostwa Europy w piłce nożnej, podczas których zapewniono bezpieczeństwo setkom tysięcy kibiców.
Organizatorzy igrzysk przekonują, że od samego początku planowania imprezy ryzyko wystąpienia ataku terrorystycznego jest brane pod uwagę. A po marcowych wydarzeniach w sali koncertowej w Krasnogorsku w obwodzie moskiewskim (w sali koncertowej zamachowcy otworzyli ogień, zginęło 145 osób), w całej Francji wprowadzono najwyższy stopień zagrożenia.
Czy w Paryżu może dojść do podobnej tragedii jak w Rosji? Do ataku przyznało się Państwo Islamskie.
- Niestety, nie możemy wykluczyć takiego scenariusza. Zwłaszcza w kontekście takich organizacji terrorystycznych jak Państwo Islamskie, które są zmotywowane do przeprowadzenia ataku w Europie - mówi szef Centrum Analiz Terroryzmu, Jean-Charles Brissard.
- Próbowali tego dokonać w ostatnich miesiącach, chociażby w Niemczech, gdzie odkryto pięć spisków terrorystycznych. Do tego dochodzą zatrzymania w Szwecji, Holandii, Danii, a także w samej Francji. Atak pod Moskwą był demonstracją ich możliwości - dodaje.
Nie tylko Państwo Islamskie
Koszty organizacji igrzysk w Paryżu mogą przekroczyć astronomiczną kwotę 10 miliardów euro. Na zapewnienie bezpieczeństwa francuski rząd miał przeznaczyć około 350 milionów. Akcję mającą na celu wyłapywanie osób powiązanych z dżihadyzmem rozpoczęto już wiele miesięcy temu.
Według Geralda Darmanina, francuskiego ministra spraw wewnętrznych, wyłapano około 3500 osób. Najgłośniej było o 18-latku pochodzącym z Czeczenii, którego zatrzymano w maju. "Pierwsze ustalenia wskazują na to, że aktywnie planował on atak na stadion Geoffroy Guichard w Saint-Etienne w związku z zawodami piłkarskimi, które się tam odbędą podczas igrzysk" - oświadczył resort.
Francuzi muszą się jednak martwić nie tylko Państwem Islamskim czy ekstremistami z Czeczenii. Nie da się wykluczyć, że podczas igrzysk swoje akcje planują grupy anarchiczne czy związane z ekoterroryzmem. Do tego Francuzi muszą być gotowi na cyberataki - tylko podczas ostatnich igrzysk w Tokio takich odnotowano aż 450 milionów!
Na plan "B" już za późno
Choć oficjalnie organizatorzy nie chcą za dużo o tym mówić, według nieoficjalnych doniesień Francuzi mieli przygotowany plan "B" dotyczący ceremonii otwarcia i zorganizowanie jej na stadionie Stade de France pod miastem, lub w okolicy Wieży Eiffla, przy placu Trocadero. Na to już jednak za późno.
- Moim zadaniem jest się martwić. Więc to nieuniknione, że będę to przeżywał - przyznaje bez ogródek dyrektor generalny Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Olimpijskich, Etienne Thobois. Zapewnił jednocześnie, że Francja będzie gotowa na czas i zapewni wszystkim bezpieczeństwo.
- Przygotujemy się. Jesteśmy bardzo podekscytowani, to będzie coś wyjątkowego - dodał.