"Absolutnie niedorzeczne". Ujawnili absurd na igrzyskach

Getty Images /  Kevin Voigt
Getty Images / Kevin Voigt

Wielu sportowców przyjechało na igrzyska olimpijskie 2024 wraz z rodzinami. Jeszcze przed startem w Paryżu brytyjscy zawodnicy nagłośnili absurd związany z biletami dla najbliższych. Kolarz Dan Bigham musi zapłacić aż 300 funtów za rocznego synka.

Wielkie sportowe święto, czyli igrzyska olimpijskie 2024, to najbardziej wyczekiwana impreza w tym sezonie. Zawodnicy z całego świata będą rywalizować w Paryżu o jak najlepszy wynik. Już sam udział w tych zmaganiach jest dla nich spełnieniem marzeń.

Nie dziwi więc, że sportowcy chcą przeżywać te wyjątkowe momenty razem ze swoimi rodzinami. Czasami będzie się to jednak wiązało ze spełnieniem nie do końca zrozumiałych warunków, zawartych w regulaminie sprzedaży biletów. Mówi on bowiem, że ceny wejściówek są identyczne, bez względu na wiek.

Wywołało to spore oburzenie wśród reprezentantów Wielkiej Brytanii. Kolarz torowy Dan Bigham, ojciec rocznego Theo, stwierdził wprost, że dla niego jest to nielogiczne. - Oficjalnie zajmuje miejsce siedzące, mimo że nie będzie mógł na nim usiąść. To denerwujące. Czy to miejsce jest warte 300 funtów (ponad 1500 zł - przyp. red.)? On tego nie zapamięta. Ale miło będzie go tam mieć - skwitował w rozmowie z "The Sun".

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Zawodnicy i zawodniczki już po ślubowaniu. Humory dopisywały

Podobną opinię wyraziła wioślarka Mathilda Hodkings-Bryne, matka 2-letniego Freddiego.

- To jest absolutnie niedorzeczne. Nigdy wcześniej nie musiałam płacić za bilety dla Freddiego, biorąc pod uwagę jego wiek. Konieczność płacenia za maluchy, które nawet nie będą siedzieć i cieszyć się tym, oznacza, że ludzie tacy jak nasi rodzice, nie będą mogli zasiąść na trybunach - podsumowała Hodgkins-Bryne.

To z kolei wynika z faktu, że każdy olimpijczyk ma zagwarantowane po dwa bilety na każdą sesję, w której bierze udział. Sęk w tym, że musi jednak za nie zapłacić. Choć regulamin mówi także, że "wstęp na teren imprezy nie jest zalecany dla dzieci poniżej czwartego roku życia", z pewnością nie zatrzyma to sportowców, chcących mieć na trybunach swoje pociechy.

Co ciekawe podobny przepis obowiązywał podczas igrzysk w Londynie w 2012 roku. Organizatorzy z czasem postanowili jednak zmienić tę zasadę i umożliwili bezpłatny wstęp dzieciom poniżej roku.

Zobacz także:
"Weszli i nas okradli". Nie do wiary, co dzieje się na igrzyskach w Paryżu
Kolejny skandal na igrzyskach. Wygwizdali hymn Izraela

Komentarze (0)