Igrzyska olimpijskie 2024 zaczęły się od kontrowersyjnej ceremonii otwarcia. Burza zrobiła się głównie po przedstawieniu, którego - tak się wszystkim wydawało - inspiracją było dzieło Leonarda da Vinci "Ostatnia Wieczerza". Scenę Jezusa Chrystusa z apostołami w wieczerniku wykonali drag queens, co wielu chrześcijan odebrało jako skandal.
Głos na ten temat zabrało już wiele ważnych osobistości i to nie tylko w Polsce. W poniedziałek wypowiedział się nawet Donald Trump, który obecnie walczy o powrót na fotel prezydenta USA. Polityk w programie "The Ingraham Angle" nie gryzł się w język.
- Uważam, że ceremonia otwarcia była hańbą, naprawdę - przyznał wprost 78-letni polityk.
ZOBACZ WIDEO: "Nie przystoi". Jest oburzona słowami Piesiewicza
Za cztery lata gospodarzem igrzysk olimpijskich będzie Los Angeles. Jeżeli Trump wygra wybory prezydenckie, to wówczas on będzie głową państwa w tym czasie. Amerykanin już złożył deklarację, że nie pozwoli, by powtórzono błąd z Paryża.
- Nie będziemy pokazywać "Ostatniej Wieczerzy" w takiej formie, w jakiej została przedstawiona ostatnio. Można robić pewne rzeczy, ale uważam, że to okropne. Słuchajcie, jestem za wszystkimi. Jestem bardzo otwarty... ale uważam, że to, co zrobili, było hańbą - dodał.
Ostatnio głos zabrał Thomas Jolly, który był reżyserem ceremonii otwarcia. Zdradził, że jego inspiracją nie był obraz Leonarda da Vinci. Dodał, że mężczyzna pomalowany na niebiesko nie był Jezusem, a Dionizosem, czyli greckim bogiem m.in. płodności i wina.
MKOl reaguje. Jest oficjalny komunikat ws. ceremonii otwarcia >>
Francuzi robią hałas. To trzeba usłyszeć >>